Pilot Jerzy Grzędzielski – piszący o przyczynach katastrofy smoleńskiej nie żyje!
W ostatnim w 2016 roku liście, Jerzy Grzędzielski napisał do mnie: Panie Stanisławie pozwolę sobie złożyć Panu i Rodzinie serdeczne Życzenia Świąteczne, i Pomyślności, i sukcesów w Nowym Roku. Jeśli Pan będzie w Warszawie z przyjemnością będę Pana gościł. Mój tel. 601… Mieliśmy się wkrótce spotkać.
Niestety życie jest okrutne, szczególnie dla tych, co odkładają sprawy na później.
Mieliśmy z Panem Jerzym plany spisania jego wspomnień. Jako zachętę do współpracy, obiecał mi w jednym z listów:
Następnym razem napiszę, co spotkało nas, dwie załogi na sylwestra w Taszkiencie.
Jak się teraz okazało, tego obiecanego następnego razu już nie będzie. Nie naciskałem na Pana Jurka, bo wiedziałem, że w 2016 roku przeszedł dwie niebywale trudne operacje.
Cierpliwie czekałem na pisemne okruchy wspomnień. Szykowałem się także do spotkania w Warszawie, by na dobrym sprzęcie utrwalić jego wspomnienia.
Dzisiaj dowiedziałem się, że Jerzy Grzędzielski zmarł 27 lutego 2017 roku. Pomimo, że był już po osiemdziesiąstce, to do 2016 roku był – jak to sam określił – nie do zdarcia.
Dwie operacje sprawiły, że nastąpił koniec z nartami i wieloma innymi przyjemnościami. Pomimo tego, nie zobojętniał na to, co się w Polsce działo.
Był emerytowanym pilotem i sprawy szeroko rozumianego stanu polskiego lotnictwa, bardzo go zajmowały.
Jesienią 2016 roku napisał do mnie:
Pozwoliłem sobie napisać jeszcze parę słów o profesorach z komisji p. Macierewicza. Szanuję ich zasób wiedzy, w ich wąskich i dalekich od lotnictwa specjalnościach. Ale skompromitowali się na ostatniej konferencji p. Macierewicza okropnie. I to była przyczyna, że sięgnąłem po pióro, choć niechętnie.
Tekst Pana Jerzego zamieściłem na blogu, z tytułem: Jest to podłe i wręcz chore! Brednie zespołu Macierewicza.
Jak zwykle internetowe trolle rzuciły się na Pana Jerzego, niczym charty na zwierzynę łowną. Pan Jerzy – na moją prośbę – odpowiedział tym hienom tekstem: Jak to łatwo drugiego opluć.
Można się z poglądami Jerzego Grzędzielskiego na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej się nie zgadzać.
Ale ja mówię stanowcze NIE, dla tych, co Jerzego Grzędzielskiego odsądzali od czci i wiary, za jego otwarcie wyrażaną opinię.
A autorowi takiego komentarza jak poniżej, życzę, aby poznał sprawiedliwą rękę Wszechmogącego jak najszybciej.
Emerytowany pilot Jerzy Grzędzielski – piszący o przyczynach katastrofy smoleńskiej – nie żyje. Rodzinie przesyłam spóźnione, ale jak najbardziej szczere kondolencje. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie! Jurku! Lataj w obłokach i czuwaj nad polskimi lotnikami.
W ankiecie, którą opublikowałem w 2016 roku, Czytelnicy orzekli – ponad 72% głosów – że TU-154 rozbił się wskutek:
Presji na pilota i decyzji pilota.
Dziękuję Wam za aktywność (7.572 głosów!)
ANKIETA WZNOWIONA 10.04.2021 r.
Wierzę Grzędzielskiemu! Bo pisał prawdę, bo nikogo już się nie bał, tylko Boga!
Dziękuję! Jak pisał pierwszy swój list o przyczynach katastrofy, to jeszcze był zdrowy! Ale wyraźnie widać było, że już się nie bał… doczesnych władców 😉
Jako były śledczy radzę dopisać do listy inne przyczyny katastrofy smoleńskiej: organizacja lotu, naprowadzanie, presja
Dziękuję! Piszesz i… masz 😉
Stanisławie naprawdę szkoda że kostucha była szybsza od ciebie mogłeś napisać interesującą książkę Niech mu ziemia lekką będzie!
Dziękuję! Nauczka… carpe diem!