sobota, 23 marca, 2024
FilmKultura

Miasto 44. Miłość w czasach apokalipsy

Tak się złożyło, że po obejrzeniu w kinie filmu Miasto 44 w reżyserii Jana Komasy, ja trafiłem do… łóżka.

Jesień już chyba nadeszła i dopadł mnie wirus. W aspekcie recenzji, którą obiecałem napisać, to się chyba złożyło bardzo dobrze. Miałem czas na spokojne przemyślenie, przeanalizowanie emocji, których projekcja filmu dostarczyła. Gdybym miał określić jednym słowem ten film, to użyłbym określenia, które podsunął mi  Michał Jachimowski w komentarzu do mojego wpisu na facebooku. To był film: MOCNY!

Mocny w swojej wymowie filmowej, i mocny jako głos w dyskusji o Powstaniu Warszawskim. O rozmachu produkcji dowiadujemy się przed samą projekcją. Ileś tysięcy ton gruzu przywiezionego na plan, 3000 statystów, ileś tam godzin pracy nad efektami specjalnymi i kupa sponsorów, którzy wyłożyli ponad 25 milionów złotych, aby ta superprodukcja – jak na nasze warunki – mogła powstać. I bardzo dobrze, że powstała.

Podtytuł filmu mówi wszystko o jego fabule: Miłość w czasach apokalipsy. Kanwą spinającą obrazy z przedpowstańczej Warszawy i zdjęcia z zagłady tego nieujarzmionego miasta, są perypetie miłosne dojrzewającej warszawskiej młodzieży: Stefana (Józef Pawłowski), Kamy (Anna Próchniak) i Biedronki (Zofia Wichłacz).  Jeżeli ktoś liczy, że to jest melodramat z wojną w tle, to się grubo pomyli. Miłość to tylko pretekst do pokazania Powstania Warszawskiego oczami młodzieży, która dojrzewa w tempie przyspieszonym wojną. Kamera podąża za kochankami i maluje obraz apokalipsy Warszawy. Napisałem maluje, bo tak to odebrałem.

Plastyczność obrazu, wraz z bardzo dobrymi efektami specjalnymi sprawia, że mimo makabryczności niektórych scen, chce się je obejrzeć jeszcze raz. Takie zapożyczenia z Hollywood, czy też z Bollywood, wcale mnie nie rażą. Tylko żal, że niektórzy twórcy naszych filmów bondowskich, jeszcze tej techniki nie opanowali. Do dobrego obrazu dochodzi bardzo dobry dźwięk i trafiona muzyka.

Także gra młodych, wyłonionych w ogólnopolskich castingach aktorów, jest… wiarygodna. Potwierdzeniem talentu Zofii Wichłacz, która kilkakrotnie w filmie musiała przekazywać skrajne emocje Biedronki, jest przyznana jej nagroda dla najlepszej aktorki, za pierwszoplanową rolę, na zakończonym właśnie Festiwalu Filmowym w Gdyni.

W filmie apokalipsy widzimy znacznie więcej niż miłości, bo tłem wydarzeń jest Powstanie Warszawskie. Niemym bohaterem filmu jest mordowana Warszawa. Jan Komasa zaproponował nowe spojrzenie na ten zryw warszawiaków. Do niewątpliwego, pokazywanego już wielokrotnie patriotyzmu młodzieży dołożył, naturalne emocje towarzyszące dojrzewaniu. Widzimy zachłanność na życie, potrzebę zabawy i miłości, humor, odwagę i strach. Z pewnością film dotrze do młodzieży, która myśli i czuje bez obciążenia socjalistyczną manierą. Nasz powstańczy garb tym filmem jest zmniejszany.

Ja znalazłem w filmie potwierdzenie słów, które wypowiedział niedawno w rozmowie ze mną uczestnik Powstania Warszawskiego. To był niepotrzebny zryw! Zryw chwalebny, ale samobójczy. Bez jakichkolwiek szans na powodzenie. On też trafił do powstania, w zasadzie ze środowiskowego przymusu. Koledzy poszli, to i on nie mógł być gorszy. Był w powstańczym oddziale, szedł na odsiecz Śródmieściu, ale nie miał broni! Jego kolega podobnie jak filmowy Stefan, uratował się z Powstania dzięki temu, że przepłynął Wisłę.

Niezależnie od tego jakie macie zapatrywanie na Powstanie Warszawskie film Miasto 44 warto obejrzeć. Z uwagi na walory,  które opisałem powyżej, koniecznie idźcie do kina. Oglądanie tego filmu w tv, to pozbawianie się wielu wrażeń.

 

12 komentarzy do “Miasto 44. Miłość w czasach apokalipsy

  • Jestem pod wrażeniem zarówno filmu, jak i książki. Pierwszy przemówił do mnie obrazem, dźwiękiem; druga z tych rzeczy – zadziałała na moją wyobraźnię. Niesamowite połączenie, a powieść Miasto 44 pozwoliła mi ponownie prześledzić losy Biedronki, Stefana, Kamy, Beksy, Rogala…

    Odpowiedz
  • Fajny film i bardzo mocny … szkoda tych 200 tyś ludzi i miasta. Teraz można tylko gdybać,spekulować czy warto było… Pozdrawiam Stasiu

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Dokładnie… gdybologia to piękna nauka 🙂 ale do oceny mamy prawo tak wydarzeń historycznych jak i … bieżących 🙂

      Odpowiedz
  • TO jest niewątpliwie film dla ludzi myślących. Bardzo, bardzo dobry – jeśli ktoś po wyjściu z kina, nie mówi o efektach specjalnych, porównując je do „Niezniszczalnych”.

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Moim zdaniem efekty specjalne to wartość dodana do tego mocnego filmu 🙂

      Odpowiedz
  • „Podpisuje się” pod Pana recenzją. Mnie również się film podobał. Potrzebowałam kilka paczek chusteczek by obejrzeć Miasto 44. Uważam że warto powieść Miasto 44 przeczytać przed filmem bo wtedy dużo łatwiej jest zrozumieć niektóre sceny. Pozdrawiam

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Jak czyta się najpierw powieść to później najczęściej film nie dorównuje naszym wyobrażeniom… tak czy siak z pewnością warto sięgnąć do książki 🙂

      Odpowiedz
  • Film wyłamuje się ze standardowego szablonu filmu wojennego. Komasa dojrzał jako reżyser i stworzył,moim zdaniem, najbardziej poruszający obraz od czasów 'Katynia’ Wajdy. Fantastyczna robota całej ekipy filmowej(świetna Zosia Wichłacz)

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Zgadzam się w 99 % 🙂 Poniżej zamieszczam komentarz jednego z moich czytelników, który napisał to na facebooku pod moim wpisem o filmie.

      „Film nie jest „mocny” jest bardzo mocny. Po przetrawieniu go sceny, które mi się wcześniej nie podobały np. pocałunek wśród mijających kul (ludzie w kinie wybuchnęli śmiechem), nabierają sensu. W zamyśle scena ta dzieje się tylko w umyśle Stefana, dlatego jest tak przerysowana. Wielki szacunek za scenografię, charakteryzację i efekty specjalne. Nie widziałem jeszcze polskiego filmu w którym te 3 elementy byłyby tak perfekcyjnie wykonane.
      Wielki szacun dla Zofii Wichłacz (rocznik 1995) grającą Alę. Genialnie przekazała wszystkie emocje głównej bohaterki. Generalnie fajnie zostały pokazane obie bohaterki, Kama zadziorna, rzuciła się w wir wydarzeń, Ala do końca „niewinna”- np. scena jak opowiada bajki dzieciom w szpitalu podczas gdy dookoła jest po prostu rzeź- dlatego też nie pokazano jak umiera, autor pozostawia nam tylko w domyśle jak straszny był jej koniec.
      Wreszcie Komasa genialnie, jeżeli można to tak w ogóle nazwać, przedstawił tragedię miasta, ale myślę że to głównie zasługa tego że reżyserował polską wersję filmu Powstanie Warszawskie (wersję anglojęzyczną – walczącą o Oskara reżyserował W. Pasikowski).”

      Odpowiedz
  • Wybitne, poruszające kino, moim skromnym zdaniem najlepszy polski film ostatnich lat. Już dawno żaden obraz nie wywołał we mnie takich silnych emocji. Przeczytałem też książkę Mastalerza, warto, bo jest świetnym dopełnieniem filmu, pozwala bardziej wniknąć w emocje bohaterów i rozwiewa pewne wątpliwości. Polecam jedno i drugie, na pewno warto.

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Szczególnie dziękuję za „namiar” na książkę. Z pewnością po nią sięgnę.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *