wtorek, 19 marca, 2024
InformacjePitawalŻycie Olsztyna

Stanowisko Sądu Okręgowego w Olsztynie w sprawie publikacji Ku Prawdzie

Pan Redaktor Stanisław Olsztyn, Redaktor Naczelny blogu „Ku Prawdzie”,

w dniu 27 marca 2018 r. na prowadzonym przez Pana portalu Ku Prawdzie został opublikowany artykuł pt.

„Pani reprezentuje majestat Rzeczypospolitej! To, co pani robi, to kompromitacja! Bogusław Owoc do Doroty Lutostańskiej”

wraz z odnośnikiem do filmu o tym samym tytule, a zamieszczonym na kanale You Tube (zob.)

Z przykrością stwierdzam, że powyższa publikacja, w części zawierającej relację z publikacji wyroku Sądu Okręgowego w Olsztynie w dniu 27 marca 2018 r. w sprawie Jana P. oskarżonego o czyn z art. 286 §1 i in., jest:

stronnicza i ma na celu przedstawienie opinii publicznej w niekorzystnym świetle zarówno Sąd Okręgowy w Olsztynie, jak i orzekającą w nim sędzię Dorotę Lutostańską.

Zacznę od informacji, że Sąd Rejonowy w Olsztynie wyrokiem z dnia 5 grudnia 2017 r. uznał Jana P. za winnego tego, że w dniu 26 listopada 2013 r. w sklepie w Olsztynie podszył się pod swojego pracodawcę Zdzisława J., a następnie wykorzystał jego dane osobowe i podrobił podpis w celu wyłudzenia kredytu na zakup 6 opon.

Jan P. został za to ukarany grzywną w wysokości 1400 zł oraz zobowiązany do naprawienia szkody poprzez zapłatę na rzecz pokrzywdzonego (instytucji finansowej) kwoty w wysokości ponad 2652,86 zł.

Powyższy wyrok został zaskarżony przez oskarżonego, jego obrońcę oraz prokuratora.

Sąd Okręgowy w Olsztynie w dniu 27 marca 2018 r. utrzymał w mocy wyrok Sądu I instancji, uznając, że zarzuty zawarte we wszystkich apelacjach są niezasadne i nie zasługują na uwzględnienie.

Sędzia Dorota Lutostańska szeroko przedstawiła ustne motywy, jakimi kierował się Sąd orzekając w tej sprawie.

Wskazała, że w sprawie należało zweryfikować obiektywnymi dowodami, kto w kwestii zakupu opon mówi prawdę – oskarżony, który nie przyznawał się do winy i twierdził, że to nie on podpisywał się na dokumentach, a zakup opon był uzgodniony ze Zdzisławem J., czy też pokrzywdzony Zdzisław J.

W tym celu m.in. dopuszczono dowód z opinii biegłych z zakresu badania pisma. W tej sprawie zostały sporządzone aż trzy takie opinie.

Wszystkie były kategoryczne i podkreśliły, że trzy podpisy „Zdzisław J.” zawarte na trzech stronach umowy o kredyt na zakup opon, jak i na fakturze VAT nie zostały nakreślone przez pokrzywdzonego Zdzisława J., lecz przez oskarżonego Jana P.

Niestety, czytelnicy, tych i wielu innych, bardzo istotnych dla przyjęcia odpowiedzialności oskarżonego, motywów wyroku, podanych ustnie przez Sąd w dniu 27 marca 2018 r., w Pana materiale dziennikarskim nie znajdą.

Ich uwadze nie umknie natomiast rzucająca się w oczy, bo napisana pogrubioną, zieloną czcionką wypowiedź Bogusława O., jednej z osób będącej na sali rozpraw w charakterze publiczności podczas ogłaszania wyroku, którą cytuję:

„Mnie obraża to, co pani czyta. Pani reprezentuje majestat Rzeczypospolitej! A to, co pani robi, to jest kompromitacja! Pani obraża mnie jako człowieka, ponieważ reprezentuje pani rzekomo majestat Rzeczypospolitej, natomiast pani reprezentuje przestępców… i to nie pierwszy raz! I myślę, że pani poniesie za to konsekwencje!”.

Przywołana wyżej wypowiedź Bogusława O. jest obraźliwa, arogancka i przede wszystkim nieprawdziwa, ponieważ sugeruje czytelnikom, że sędzia Dorota Lutostańska reprezentuje przestępców.

Z uwagi na to, że wypowiedź Bogusława O. (zawarta zarówno w treści artykułu, jak i w materiale umieszczonym na kanale You Tube) stanowi swego rodzaju klamrę podsumowującą i zamykającą artykuł, wydźwięk tej publikacji bezpodstawnie poniża sędzię Dorotę Lutostańską w świetle opinii publicznej oraz fałszywie sugeruje, że wydany przez nią wyrok w sprawie Jana P. jest niesprawiedliwy.

Zgodnie z wymogami prawa prasowego wnioskuję o niezwłoczną publikację wyżej zaprezentowanego stanowiska Sądu na portalu Ku Prawdzie.

Sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie Olgierd Dąbrowski–Żegalski Rzecznik Prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie, Olsztyn, dnia 30 marca 2018 r.

Ku Prawdzie:

Zgodnie z Prawem prasowym powyższe stanowisko Sądu Okręgowego w Olsztynie, w sprawie artykułu: Pani reprezentuje… publikuję niezwłocznie po odebraniu wiadomości przesłanej na adres olsztynkuprawdzie@gmail.com

Oczywiście to sprostowanie wymaga… merytorycznej odpowiedzi!

Jednak z uwagi na świąteczny okres, pozwolę sobie ją przygotować w przyszłym tygodniu. A może moi Czytelnicy zabiorą głos w tej sprawie?

Czy moja publikacja była rzeczywiście stronnicza i godziła w dobre imię olsztyńskich Sądów i SSO Doroty Lutostańskiej?

Czy była prawdziwą informacją o tym, co naprawdę zdarzyło się podczas ogłaszania wyroku i jego motywów w sprawie oskarżonego Jana Przychodzkiego?

Olsztyński sąd potwierdził – gdy ja byłem oskarżonym – ustami i piórem SSR Mirelli Sprawki i całego składu orzekającego Sądu Okręgowego, że PRAWDA nie pomawia, nie zniesławia, ani nie godzi w dobra osobiste!

A urzędnik musi z natury rzeczy mieć grubą skórę i być odpornym na krytykę, a nie stroić… fochów 😉

Czy znów mamy przykład na nadzwyczajność kasty sędziów?

A tak zupełnie na marginesie.

Panie Olgierdzie, zgodnie z Postanowieniem Sądu Okręgowego w Olsztynie z  19 maja 2015 roku: Ku Prawdzie — to czasopismo wpisane do Rejestru dzienników i czasopism pod pozycją 927, a nie blog, czy portal.

Na przyszłość proszę o… rzetelność! 😉

 

TOP NADZWYCZAJNEJ KASTY OLSZTYŃSKICH SĘDZIÓW
2970 votes · 2990 answers

 

12 komentarzy do “Stanowisko Sądu Okręgowego w Olsztynie w sprawie publikacji Ku Prawdzie

  • Stanisławie odpowiadając na twoje pytania zawarte pod stanowiskiem rzecznika SO co do obiektywizmu Twojej relacji z ogłoszenia wyroku, to muszę stwierdzić, że moim zdaniem popełniłeś pewien błąd. Błąd ten polegał na tym, że w swoim materiale przedstawiłeś w całości bardzo ostrą reakcję Pana Owoca, nie przedstawiłeś natomiast w całości ustnych motywów orzeczenia wygłoszonych przez sędzię. Gdybyś bowiem przedstawił stanowisko sądu w całości, to każdy z czytelników Twojego bloga mógłby w odrobinę pełniejszym zakresie wyrobić sobie stanowisko w tej sprawie. W tym również w kwestii czy reakcja Pana Owoca była uzasadniona i adekwatna do tego co się wydarzyło.

    Całkowicie zgadzam się z Tobą, że urzędnik (w tym sędzia) musi mieć grubszą skórę niż osoby niepełniące funkcji publicznych, musi być od nich bardziej odporny na krytykę. Jednak zawsze musi być to krytyka uzasadniona. Czym innym jest stwierdzenie, iż wydany wyrok był dla kogoś niesprawiedliwy, że wyrok urąga logice, a nawet że wyrok i wydający go sędzia jest głupi. Jednakże stwierdzenie, że sędzia wydając wyrok chroni, czy też reprezentuje przestępców, w mojej ocenie, nie tylko narusza dobra osobiste sędziego, którego dotyczy (co mogłoby stanowić ewentualną podstawę do odpowiedzialności cywilnej). Stwierdzenie takie wypowiedziane w czasie wykonywania przez sędziego obowiązków służbowych, na sali rozpraw i w obecności uczestników postępowania i publiczności może stanowić czyn z art. 212 kk (niewątpliwie bowiem może poniżyć sędziego w opinii publicznej i narazić go na utratę zaufania potrzebnego dla pełnienia swojego stanowiska), a nawet czyn z art. 226 kk (może być bowiem odebrane, jako znieważenie funkcjonariusza publicznego podczas i w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych).

    Moim zdaniem z całą pewnością nie mamy tu więc do czynienia z jakimkolwiek przejawem tzw. nadzwyczajnej kasty.

    Przechodząc natomiast do wypowiedzi Pana Owoca odnośnie zasadności wyroku przedstawionej na zamieszczonym na blogu filmie oraz do jego komentarza zamieszczonego powyżej to mam pytanie.

    Stanisławie, Panie Bogusławie wielokrotnie pisaliście o swojej znajomości akt tej sprawy, zdradźcie więc czytelnikom bloga kim jest były pracodawca oskarżonego – niejaki Zdzisław J.?

    Z wypowiedzi Pana Owoca wynika bowiem, iż musi być on jakąś szarą eminencją w Olsztynie. Zgodnie bowiem ze słowami Pana Owoca w celu uzyskania od oskarżonego kwoty niewiele ponad 2 000 zł Zdzisław J. jest w stanie zmusić do popełnienia przestępstw olsztyńskich prokuratorów, sędziów sądów dwóch instancji oraz urzędników Urzędu Miasta. Kim jest zatem osoba, dla której pracują prokuratorzy, sędziowie i urzędnicy? W czyim interesie usuwane są dokumenty z akt sądowych? W czyim interesie fałszowane są dowody w sprawie?

    Pan Owoc mówi i pisze o sfałszowanej umowie kredytowej, którą badali grafolodzy. Panowie wyjaśnijcie mi zatem w jaki sposób została ona sfałszowana? Wydaje mi się bowiem, że najczęstszym przypadkiem sfałszowania umowy jest przerobienie lub podrobienie podpisu jednej ze stron. Natomiast jak wskazał rzecznik SO trzech biegłych nie miało wątpliwości, że pod zawartą w tej sprawie umową podpisał się imieniem i nazwiskiem swojego pracodawcy oskarżony.

    Pytam się zatem na czym wydając wyrok miał się oprzeć wyrok na materiale dowodowym w postaci trzech opinii biegłych sądowych, czy na twierdzeniu Pana Owoca?

    Trochę mnie śmieszy propozycja konfrontacji z rzecznikiem SO. Konfrontację taką proponuje osoba, która nie ma ochoty powiedzieć twarzą w twarz takiemu bezmózgowi jak ja, że jest świnią, głupcem i łajdakiem 😉

    Pozdrawiam wszystkich i życzę Wesołych Świąt.

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Obserwatorze, popełniasz ten sam błąd co rzecznik prasowy SO. Mój wpis z 27 marca to nie była w żadnym zakresie relacja z publikacji wyroku i przytoczenia ustnych jego motywów! Trzeba czytać ze zrozumieniem to, co piszę. Przygotowanie pełnej filmowej relacji z publikacji wyroku – to przy moim sprzęcie i oprogramowaniu – co najmniej 8 godzin pracy! W tygodniu pracuję i nie mogę tyle czasu poświęcić… hobby 😉 Także to nie był mój błąd, a… konieczność.
      Żądasz wyjaśnień? Niestety, zmartwię Ciebie… ode mnie ich nie otrzymasz, przede wszystkim dlatego, że to nie ja wypowiadałem te słowa o Zdzisławie J. czy SSO. Bądź cierpliwy… pewnie Bogusław Owoc będzie o tym pisać!

      Odpowiedz
    • Drogi Panie Obserwatorze z jaką przyjemniścią (piszę to bez uszczyplwości) czyta się Pana mertytoryczną wypowiedż, bez walnięcia na początku w interlokutora. Może uda mi się rozwiać Pana wątpliwości, przynajmniej spróbuję. Pańskie, wątpliwości są jak najbardziej zasadne. Postaram się je jednak rozwiać.

      Zdzisław J. nie jest żadną szarą eminencją w Olsztynie. Prowadzi firmę przewozową. Jedyny ślad do jakiego dotarłem na jego możliwe powiązania to rejestracja procesowa z art. 265 par. 1 k.k. KMP Olsztyn. Sprawę na początku 1998 r. przekazano do prokuratury i na tym się skończyło. Nie muszę Panu tłumaczyć że Zdzisław J. miał dostęp do informacji tajnych lub ściśle tajnych. Wynika to z treści kwalifikacji karnej. Jest to jednak tylko poszlaka tłumacząca dalsze postępowanie prokuratury w sprawie którą omawiamy. Ma on jednak pewną przypadłość charakterystyczną dla beneficjentów PRL i III RP. Kocha nie swoje pieniądze.

      Pierwszą ratę podpisanej umowy kredytowej miał spłacić 26.03.2014 r. Mogę się mylić dzień lub dwa. W tym czasie jego dawny pracownik Jan Przychodzki umierał. Trafił do szpitała w dniu 11.01.2014 r. z ostrym zapaleniem trzustki. Miał dwie operacje na tym organie, co praktycznie jest fizycznie niemożliwe. Od 16.01. do 08.05 2014 r. przrebywał w stanie śpiączki.

      W kwietniu 2014 córka Pana Jana poszła do Zdzisława J. załatwiać formalnosci celem uzyskania w ZUS-ie spraw związanych z pogrzebem. Nie chcąc płacić kwoty ok. 2600 zł. Zdzisław J. odpowiedział bankowi, że to nie on podpisywał umowę. Kto podpisał w takim razie? Wybór padł na Jana Przychodzkiego. Skoro ma umrzeć to sprawa jest prosta. Windykacja i postępowanie karne nie ma możliwosci ścigania na tamtym świecie.

      Tylko pojawił się problem, kiedy pan Jan wbrew prognozom lekarzy przeżył i obudził się. Trzeba było pić piwo, które nawarzył Zdzisław J. swoimi oświadczeniami. Tu pojawia się problem spoleglowości prokuratury i sądów. jednak największtm problemem przed jakimi stanęły te organy jest postawa banku. Cały czas bowiem bank twierdzi, że Zdzisław J. podpisał umowę w oparciu o aktualnie posiadany dowód i w umowie jest obecny jego adres zamieszkania. To sprawia, że kombinacja Zdzisława J. się sypie, ponieważ nie mógł on swego dowodu utracić na chwilę.

      Mówi, że poprzedni dowód zgubił, chociaż nigdy tego faktu nie zgłaszał. Wobec tego powstaje w aktach sprawy umowa, której nigdy nie było, gdyż zarówno miejsce zamieszkania jak i dowód Zdzisława J. są inne niż te, o których mówi bank cytując swoją umowę. Co tam jednak twierdzenia banku. Urząd miasta w Olsztynie wydaje zaświadczenie, że dowód osobisty o którym na okrągło mówi bank, został wydny około miesiąca po podpisaniu umowy. Tylko z akt ginie wniosek o jego wydanie.

      Większości ludzi, w tym Panu nie przyjdzie do głowy, że Urząd Miasta może w dokumencie poświadczyć nieprawdę. Byłem jednak radnym i wiem, że nie takie numery tamte mury widziały. Wchodzimy jednak w wyższy poziom działań operacyjnych, przy którym trzy opinie grafologoczne dotyczące spreparowanego dokumentu, to małe piwo przed śniadaniem.

      SSO Dorota Lutostańska realizowała zlecenie, nie pierwsze zresztą w VII Wydziale Karnym Odwoławczym Sądu Okręgowwgo w Olsztynie. W 2015 sędziowie tego wydziału otrzymali polecenie służbowe zrobienia ze mnie przestępcy skarbowego, chociaż nawet prokurator umoczony w tuszowania sparwy Marcona Antonowicza uznał, że to przesada. Miesiąc temu otrzymałem ostateczne Decyzje Izby Skarbowej całkowocie kompromitujące ten widok.

      Jednak wiem co to znaczy być skazanym w spreparowanym procesie na zlecenie. SSO Dorota Lutostańska sama stwierdziła, że przeglądała dokładnie akta. Nie mogła więc nie zauważyć zeznań księgowej Zdzisława J., która przyznała, że fakturę dotyczącą tej umowy rozliczyła w listopadzie 2013 r. po otrzymaniu jej od Zdzisława J.

      Pytam się więc jak Pan wiedząc o tym, zareagowałby na słowa pani sędzi, która stwierdziła, że Zdzisław J. o fakturze dowiedział się dopiero po kontakcie z bankiem w 2014 r., a wcześniej mówiąc cały czas opierała się na sfałszowanej umowie, całkowitym milczenien pomijając przeciwstawne twierdzenia banku.

      Przecież jako prawnik wie Pan, że w procesie karnym obowiązuje zasada in dubio pro reo. Spokojnie, przez 22 lata znosiłem dziesiątki bezprawnych orzeczenień mnie dotyczących, jednak nie mogłem milczeć, kiedy z pełnym cynizmem skazywano niewinnego człowieka. Na dotatek tak doświadzczonego przez życie.

      Ufam, że mając pełną wiedzę o tej sprawie zachowałby się Pan podobnie. Tylko osobnik wyzbyty wszelkich zasad mając władze sądowniczą nad człowiekiem może z pełną premedytacją go krzywdzić. Pan Jan wrócił jednak z zaświatów z konkretną misją.

      W Tym Dniu życzę aby zobaczył Pan tryumf Dobra w ostateczności i z uśmiechem spojrzał w niebo. Wszystkiego Dobrego Panu i Najbliższym. Również Stanisławowi czyniącemu tyle dobra innym. Przepraszam Pana jeżeli poczuł się Pan dotknięty moją reakcją. Nie zawsze potrafimy patrzeć oczami drugiej strony.

      Bogusław Owoc

      Odpowiedz
      • Dziękuję! Taki komentarz zatwierdzać w pierwszy dzień Swiąt Wielkanocnych… sama przyjemność! Dziękuję Bogusławie za docenienie mojej pracy na rzecz innych… Fakt, że rzadko kiedy „potrafimy patrzeć oczami drugiej strony”! Dodam, że urzędnik nigdy nie patrzy „oczami drugiej strony” – vide – reakcja rzecznika prasowego Sądu Okręgowego na Twoją wypowiedź. A teraz… świętujmy 😉

        Odpowiedz
      • Dziękuję za życzenia i również życzę Panu wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Wielkanocnych.

        Oczywiście nie żywię do Pana urazy za użyte pod moim adresem sformułowania, aczkolwiek uznaję że nie były one potrzebne.

        Jak już napisałem bez wglądu w dokumenty ciężko sìę wypowiadać w tej sprawie. Natomiast Co najmniej zastanawiające jest że biegli stwierdzili, iż podpis pod umową jest dokonany przez Pana Przychodzkiego.

        Nie zmienia to również mojej oceny że sposób i kolejność publikacji na blogu materiałów dotyczących tej sprawy był niefortunny.

        Odpowiedz
        • Dziękuję! Pax! Pięknie się składa 😉 Oczywiście o opiniach grafologicznych też będzie… w przyszłości! I zapewniam Ciebie, że się… zdziwisz 😉

          Odpowiedz
  • Odpowiedź rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Olsztynie Olgierda Ż.-O. mnie nie zaskoczyła, ponieważ nie spotkałem się jeszcze z tym, aby rzecznik tej instytucji mówił prawdę. W tym przypadku jest podobnie a manipulicja słowna pana rzecznika polega na tym, że tym razem podając pewne fakty nie mówi całej prawdy o nich, czyli wprowadza opinię publiczną w błąd.

    Po pierwsze – były rzeczywiście trzy opinie grafologiczne, ale badały one między innymi podstawowy dokument w tej sprawie, czyli umowę kredytową która była sfałszowana. Te opinie miały przykryć ten skandaliczny fakt. Jeżeli fałszowanie akt sprawy uważa pan rzecznik za rzecz normalną, to nie dziwi mnie nacisk na właściciela portalu, aby usywać słowa prawdy. Nie po to siedziałem w więzieniu latach 1985-1986 za działalność na rzecz prawdy, aby teraz ulegać pogrobowcom tamtego systemu. Na marginesie zaznaczę, że z o trzeciej opinii Pan Jan Przychodzki nie był nawet przez sąd I instancji poinformowany, aby nie móc się do niej ustosunkować.

    Po drugie Olgierd Ż.-O. kłamie twierdząc, że sędzia Dorota Lutostańska wskazała, że w sprawie należało zweryfikować obiektywnymi dowodami kto w sprawie mówi prawdę. Ta pani odrzuciła wniosek Jana Przychodzkiego aby wystąpić do KM Policji w Olsztnie o przysłanie oryginału umowy wysłanej do niej przez bank. Nawet sędzia powinień zrozumieć, że nie można poważnie traktować umowy, która zawiera inny adres i dowód osobisty kredytobiorcy, niż dane które konsekwentnie podawał bank. Żaden sędzia, policjant i prokurator przesłuchując pracownicę banku, która podawała inną serię i numer dowodu osobistego niż te które były w umowie dołączonej do akt nie pokazał jej tej fałszywski i nie przeprowadził konfrontacji.

    Jeden z motywów uzasadnienia wyroku znalazł się w materiale. Było to oczywiste kłamstwo, na które każdy uczciwy Polak powinien zareagować. Pani Lutostańska skłamała twierdząc, że Zdzisław J. dowiedział się o fakturze w grudniu 2014 r., kiedy to policja znalazła ją u niego. Prawda jest taka, że jego księgowa na rozprawie w dniu 09.03.2017 r. zeznała, że tę fakturę dostała od pana J. i rozliczyła ją w listopadzie 2013 r.

    Cała treść tego pisma oparta jest na dokumentach sądowych, bez żadnej refleksji co one sobą prezentują. Dziękuję Panu Bogu za ten dokument, gdyż jednoznacznie wskazuje on, że bez „Opcji 0” w tzw. wymiarze sprawiedliwosci Polacy nie będą mieli normalnego państwa. Dziękuję też za te wielkopiątkowe rekolekcje jakim było pismo Olgieda Ż.-O. Przy takim piśmie łatwiej zrozumieć, co czuł Pan Jezus będąc sądzony przez Sanhedryn.

    Olgierd Ż.-O. dokanał wobec mnie pomówienia, na dodatek w obrażliwej formie. Nie mam teraz czasu zajmować się tym panem, ale po Świętach w liście otwartym zaproponuję mu publiczną konfrontację w obecności mediów. Jednocześnie podejmę inne kroki prawne wobec tego pana.

    Bogusław Owoc

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Czy doczekamy się… riposty? Szczerze wątpię… tak jak i w „publiczną konfrontację”! Sądy przy takich sprawach uciekają w… niejwność 😉

      Odpowiedz
    • W mojej wypowiedzi opublikowanej po rozprawie apelacyjnej Pana Jana Przychodzkiego w dniu 27.03.2018 r. wkradł się jeden niezamierzony błąd. Nie dotyczy on co prawda istoty sprawy, czyli skazania niewinnego człowieka na podstawie spreparowanych dokumentów, tylko zadośuczynienia na rzecz kogo miałoby ono dotyczyć. Na rozprawie w sądzie pierwszej instancji większość osób słyszała, że miałoby to zadośuczynienie dotyczyć byłego pracodawcy i w tym klimacie przebiegała dyskusja po sprawie. Kiedy jednak dziś przejrzałem dokument okazało się, że dotyczy to banku. Nie zmienia to w niczym mojego zachowania w sądzie, gdzie musiałem zareagować słysząc ewidentne kłamstwa SSO Doroty Lutostańskiej mającej zatuszować wyjątkową nieprawość jaka miała miejsce w tej sprawie. Za ten fragment dotyczący kwestii zadośuczynienia przepraszam wszystkich, którzy mogliby poczuć się nim dotknięci.
      Bogusław Owoc

      Odpowiedz
      • Dziękuję! Errare humanum est! Tam gdzie emocje, o błąd nietrudno. Sztuką jest przyznanie się do niego i przeprosznie 😉

        Bogusławie, proponuję abyś ten komentarz zamieścił także pod wpisem z Twoją wypowiedzią z 27 marca: Panie ministrze Ziobro!

        Odpowiedz
        • Odnosząc się do sprostowania Pana Owoca…
          To teraz sytuacja nam się gmatwa dodatkowo. Prokuratura, sądy i urząd miasta działały bowiem na zlecenie Zdzisława J., który nie oczekiwał żadnej korzyści majątkowej. Natomiast bank, który działał przeciwko tej mafii i wskazywał na nieprawidłowości w sprawie uzyskał korzyść majątkową. Hmmm… czyżby ktoś chciał zamknąć usta bankowi zawrotną kwotą nieco ponad 2000 zł 🙂

          Odpowiedz
          • Dziękuję! Tak czy siak! Zdzisław J. uzyskał korzyść majątkową bo przyjął opony księgując fakturę i odliczając VAT! I widzisz… nie wszystko jest takie czarno-białe. A gdzie są opony? Zdzisław J. zeznając – po roku od zakupu opon – stwierdził: „jestem pewien, iż w chwili obecnej nie ma tam takich opon założonych w w/w pojeździe”. A w minionej chwili były? 😉

            Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *