Paparanoja – Enej. Album z pomysłem! Polecam!
Wkrótce minie 2 miesiące od premiery czwartego albumu olsztyńskiego zespołu Enej, zatytułowanego Paparanoja.
Dwa tygodnie temu, w mojej płytotece obok debiutanckiego albumu Ulice z 2008 roku, pojawiła się Paparanoja, z autografami wszystkich członków zespołu Enej.
Dziękuję chłopaki!
Od tego czasu przesłuchałem cały album kilkakrotnie. Od 1. Intro po 16. Interludium lemko… i nie wiem kiedy inny album zastąpi Paparanoję w odtwarzaczu.
Słuchanie tego albumu nie nuży. Jeżeli ktoś czytał mój wpis po premierze drugiego singla z tego albumu Nie chcę spać to wie, że obawiałem się, iż Enej za bardzo dryfuje w kierunku… południowym.
W brzmieniu zespołu słyszałem mniej Ukrainy, a więcej orkiestry Gorana Bregovića. Gorąco, dynamicznie, rytmicznie ale mniej… swojsko.
Przesłuchanie całego albumu nie potwierdziło moich obaw. Południowych rytmów jest jak w sam raz i Ukrainy nie jest za dużo!
Zaskoczony zostałem sporą dawką rocka w wykonaniu tego – jak by nie było – folkowego zespołu.
Tu od razu mogę napisać, że ze wszystkich utworów mi najbardziej przypadł do gustu nr 13 Moja Mery Lu.
Rockowe brzmienie – nie tylko gitary – przenosi mnie w lata 80 ubiegłego wieku. Jest moc!
Jedyny lekki minus tego utworu, to zbyt aksamitny wokal Piotra Sołoduchy. “Lolek” musi jeszcze poszarpać struny głosowe, by być prawdziwym rockmenem.
Paparanoja to album z pomysłem.
To album z ciekawą oprawą graficzną i z książeczką zawierającą teksty utworów. W zrozumieniu niektórych utworów bardzo pomocne okazały się tłumaczenia z języka ukraińskiego.
Słuchając pierwszy raz utworu Bila Topoli byłem przekonany, że chłopaki śpiewają o białej topoli.
Dopiero tłumaczenie ukazało mi, że ten utwór ma tytuł Obok topoli i nie jest pieśnią ludową, a utworem zaangażowanym, komentującym współczesne wydarzenia na Ukrainie.
Dobitnie o tym świadczy cytat:
Mamo, ja w boju za wolność odszedłem w otchłań. Za prawdę i los nowych pokoleń, za tych co na morzu i na skrzydłach bocianich powrócą wszyscy żywi.
Paparanoja to album składający się z 14 utworów. Są wśród nich takie, które już się stały przebojami na naszym rynku muzycznym: Zbudujemy dom, Nie chcę spać, oraz takie, które mają duże szanse, aby podbić serca fanów tego lata.
Ja stawiam na utwór Kamień z napisem love.
Najważniejsze, że pozostałe utwory, które nie zaistnieją na listach przebojów, nie psują dobrego wrażenia, które się ma po wysłuchaniu całego albumu.
Reasumując:
Warto wydać te kilka dziesiątek złotych, by móc odsłuchać Paparanoję w całości.
Paparanoja to dobry pomysł na prezent z każdej okazji.
Jedyny problem, który będzie mieć zespół Enej w przyszłości, to pomysł na następny album 😉