sobota, 20 kwietnia, 2024

Kim jestem?

STANISŁAW OLSZTYN from Olsztyn.

I’m fighting for the TRUTH!

01.03.2014 r.

 

Stanisław Olsztyn - Kim jestem

Urodziłem się w Maciejowiętach (powiat Gołdap) niedaleko mostów – wiaduktów w Stańczykach.

Maturę zdałem w Technikum Rachunkowości Rolnej w Ełku, obecnym Zespole Szkół nr 6 im. M. Rataja.

Edukację zakończyłem w 2006 roku na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim studiami podyplomowymi.

Od 1999 roku mieszkam, jak przystoi szaradziście – homonimowo – w Olsztynie.

Jeszcze przedwczoraj, gdyby ktoś powiedział, że będę blogerem, umarłbym ze śmiechu.

A dzisiaj… mam stanowcze postanowienie, że będę pisać.

Nomen omen w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych dokonałem pierwszego wpisu.

Jak chcę żyć, żyć z prawdą za pan brat, to muszę pisać.

Z chwilą rozpoczęcia pisania zdecydowałem, że mój blog nie będzie blogiem do załatwienia tylko jednej, bieżącej sprawy  – zwolnienie z pracy, wskutek napisania:

Listu otwartego do Jerzego Dziewulskiego.

Moje doświadczenie życiowe i moja wiedza, upoważniają mnie do podzielenia się swoimi przemyśleniami ze społecznością, tą bliższą i tą dalszą.

Kto uzna moje poglądy za warte uwagi, tego zapraszam do poparcia mnie, lub do konstruktywnej dyskusji.

Cel na obecną chwilę?

Ku Prawdzie… w Olsztynie i w Polsce!

Mój blog nie będzie hagiografią, bo ja za świętego i jedynego nieomylnego się nie uważam.

Hasło, motto mojego blogu:

Nigdy nie wierz temu, kto zawsze mówi prawdę!

… i chyba wszystko jasne.

Jestem przeciętnym człowiekiem potykającym się o rafy życiowe.

Popełniłem w życiu wiele błędów.

Skłamałem nie raz i pewnie tak będzie do końca moich dni. Wiem też, że jestem wrażliwy na publiczną arogancję, obłudę, zakłamanie i lizusostwo!

W pracy denerwował mnie brak kompetencji – u tych na dole – ale w szczególności u tych na górze, którzy powinni świecić przykładem.

 

Stach - Kim jestem

Zanim osądzisz, że jestem: idiotą / omnibusem, karierowiczem / fachowcem, oszołomem / normalnym człowiekiem szukającym prawdy, poznaj moją drogę ku Prawdzie.

Przed wydaniem sądu zastanów się też, ile Ty zrobiłeś, by Twoje życie było drogą ku Prawdzie?

Z góry dziękuję za sprawiedliwą ocenę.

Tym, co będą wyszydzać moją psyche lub opluwać moje fizys, odpowiadam:

Takim mnie BÓG stworzył i dziękuję mu za to!

A Ty człowieku popatrz w lustro i jak nienawidzisz ludzi, to pluj!

Tych, co chcą wiedzieć czy ja jestem czerwony, czy czarny, informuję, że mam określone poglądy polityczne, ale w życiu nie należałem do żadnej partii i obecnie równie krytycznie obserwuję tych z prawicy, lewicy i centrum.

Będę współpracował z każdym mądrym, uczciwym człowiekiem w dążeniu do Prawdy i Sprawiedliwości.

Będę piętnował każdego człowieka – urzędnika, który zapomina o naczelnej zasadzie dobra ogólnego, a w rzeczywistości kieruje się własnym interesem.

Tak mi dopomóż WSZECHMOGĄCY!

Jeżeli masz dosyć stania z boku i chcesz mnie poprzeć, lub zamanifestować swój sprzeciw wobec moich poglądów, to proszę bądź aktywny.

Wchodź na Ku Prawdzie i komentuj moje wpisy.

Publikuję każdy komentarz, który w swojej treści nie łamie prawa i nie obraża mnie, lub innego obywatela RP.

Zamieszczę także “kontrowersyjny” komentarz pod warunkiem, że autor komentarza podpisze go imieniem i nazwiskiem, które będę mógł zweryfikować telefonicznie lub mailowo.

Artykuły podpisane z imienia i nazwiska przez inne osoby niż ja, nie wyrażają moich poglądów i nie ponoszę za nie odpowiedzialności.

Publikuję je, dając możliwość każdemu aktywnemu człowiekowi do wyrażenia swojej PRAWDY.

Jeżeli uznasz, że wpisy na Ku Prawdzie są warte rozpowszechnienia, to podziel się nimi, klikając na odnośnik Udostępnij. 

Z góry DZIĘKUJĘ wszystkim za aktywność.

Materiały, których jestem autorem tj. artykuły, zdjęcia, filmy, rysunki można kopiować i wykorzystywać do swoich celów, po podaniu źródła ich pochodzenia i uwzględnieniu moich praw autorskich, zgodnie z Ustawą z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

ROBIĄC TAK NIEWIELE, MOŻESZ ZROBIĆ TAK WIELE!


Legitymacja prasowa Stanisława Olsztyna

 

Kontakt: olsztynkuprawdzie@gmail.com

 

73 komentarze do “Kim jestem?

  • Witam wszystkich na tym forum. Nie wiem czy dobry dział wybrałem, ale obsługa tego forum jest skomplikowana jak dla mnie (56 lat)
    Ostanio moja wnuczka uczyła mnie jak pisać na klawiaturze, nawet mi kupiła lupe do monitora. Niektóre litery sa za małe jak na mój wzrok.
    Cieszę się, że moja wnuczka ciągle mi pomaga.

    Odpowiedz
  • Bardzo dziękuję za fajny blog. Bardzo konkretny… praktyczne rady. Chętnie będę tu zaglądać.

    Odpowiedz
  • Nie zrozumiałeś Zofii, jej uwaga dotyczy zwrócenia uwagi na to, żeby nikogo nie obrażać.Jeżeli coś jest przesadą to nie jest dobry humor.Pozdrawiam i życzę błogosławionych Świąt Narodzenia Pańskiego 🙂

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Nie zrozumiałeś mnie 😉 Co dla jednego jest już przesadą, dla drugiego jest tylko… fraszką. I niech tak zostanie! Również życzę błogosławionych Świąt NP i… więcej luzu i humoru w te nadchodzące święta 🙂

      Odpowiedz
  • Co prawda to prawda.Ale nie podobają mi się głupie żarty z wiary, religii, księży i kościoła.Jest tyle dobrych przykładów i wzorów świętych, duszpasterzy i postaw chrześcijańskich.Nie wierzysz, twoja ale szanuj wierzących!

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Już dawno się przekonałem, że ludzie są różni! Różne rzeczy ich denerwują i różne śmieszą. Takimi nas Bóg stworzył i… chwała mu za to! Postawa chrześcijańska, czy też wierzącego to – przede wszystkim – tolerancja dla postawy innych ludzi. Ja wierzę w Boga ale nie w Kościół, i dlatego nie widzę nic zdrożnego w humorach, które zamieszczam z okazji zbliżających się świąt. Tobie Zofio polecam także więcej luzu… złość nic nie zmieni, a tylko szkodzi zdrowiu złośnika 😉 Nie wiem jakich Ty znasz księży, ale ja w życiu poznałem i takich, co potrafili śmiać się z samych siebie, i to znacznie rubaszniej, niż ja na rysunkach, które zamieszczam na blogu. Mój blog nie służy krzewieniu wiary a poszukiwaniu PRAWDY! W poszukiwaniach PRAWDY na blogu pomaga mi humor. Mam potwierdzenie w wyroku sądowym, że postępuję zgodnie z prawem… ale to mniej ważne. Postępuję zgodnie ze swoim sumieniem – to najważniejsze 😉

      Odpowiedz
  • Witam , ja walczę z policją lub z milicją jak kto woli od 3 lat, byłem już zwalniany chyba 5 razy ale mogę się mylić . na chwilę obecną sytuacja wygląda tak: zostałem wadliwie zwolniony w marcu 2015 roku , otrzymałem świadczenia itp oraz emeryturę , ale ………… NSA wskazał że zostałem zwolniony wadliwie i nakazał cymbałom naprawić błędy i naprawiają. Kolejne zwolnienie w listopadzie br . Ok. teraz jest tak jak powinno być ale zaczynają się schody , ZER drapie się w głowę bo wypłacił mi 16 tys zł emerytury, na podstawie dokumentacji od Mierzwy i spółki, i kto to teraz ma oddać? kolejna sprawa , znowu trzeba mi wypłacić wyrównanie odprawy 13- tkę mundurówkę za 2 lata itp. Rozkazy prawomocne a kasy milicja nie wypłaca, ZER już wstrzymał emeryturę. I co dalej? zastanawiam się czy nie złożyć na pseudogenerała doniesienia o popełnieniu przestępstwa z art 231 kk. co o tym sądzicie ?

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Tomku, proszę o maila na adres olsztynkuprawdzie@gmail.com – a wtedy będę mógł zamieścić Twój komentarz jako wpis! Z pewnością wpis dotrze do wielu czytelników, a nie tylko tych odwiedzających stronę “Kim jestem”. Warto Twoją sprawę nagłośnić… dla przykładu. Pozdrawiam i czekam na maila.

      Odpowiedz
    • Dziękuję! Polecam ciut więcej spokoju i cierpliwości. Niczego nie odrzucam… popołudnie miałem dzisiaj zajęte, do późnych godzin wieczornych i dlatego zatwierdziłem komentarz dopiero teraz i na niego odpowiedziałem 😉

      Odpowiedz
  • Szanowny Panie, trafilem do tego portalu dzieki artykulowi p. Jerzego Grzedzielskiego emerytowanego kapitana pasazerskich linii lotniczych piszacego o katastrofie smolenskiej. Dlatego pozwolilem sobie na przeslanie na Panski portal kolejnej opinii Kapitana na temat tej katastrofy . Otwierajac Panski portal nie znajduje tego tekstu, prosze wiec o odpowiedz czy Pan tym tematem jest nadal zainteresowany? Czy wobec bredni wyglaszanych przez Pana Ministra Macierewicza warto opublikowac glos rozsadku kompetentnego profesjonalisty od latania. Czytajac teksty na Panskim portalu odnosilem wrazenie ze zalezy Panu na opiniach ludzi ktorzy wiedza o czym mowia. czyzby cos zmienilo sie ? Bardzo bede sobie cenil Panska odpowiedz w tej kwesti. Pozdrawiam, Zygmunt K. Krasucki

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Nie wiem gdzie “Zygy” wysyłałeś “kolejną opinię” JG na temat katastrofy smoleńskiej. Do mnie, na blog, nie dotarła i dlatego jej dotychczas nie zamieściłem. Chętnie to uczynię, jak skontaktuję się z JG i on potwierdzi autentyczność tej opinii. Pozdrawiam i proszę na przyszłość, jak chcesz być traktowany poważnie, o pisanie komentarzy pod pełnym i prawdziwym imieniem i nazwiskiem, które mógłbym zweryfikować.

      Odpowiedz
    • Szanowny Panie, zapoznalem sie z Panskim blogiem dzieki Kapitanowi Grzedzielskiemu i o Panskich dzialaniach mam jak najlepsza opinie. Kolejny artykol Kapitana opublikowalem na ogolno dostepnej stronie facebooka i przeslalem na Panski adres internetowy jaki jest podany na Pana blogu. Nie rozumiem dlaczego Pan imputuje mi ukrywanie sie pod nie wlasnym nazwiskiem skoro podalem moj adres internetowy a moj podpis to “Zygy” uzywam we wszystkich moich wpisach w internecie. Nie wiem dlaczego wspomniany material nie dotarl do Panskiego bloga? Domslam sie ze jest Pan osoba bardzo zajeta i to nie tylko rozumiem ale tez podziwiam. Oczywiscie nie mam nmic przeciwko aby Pan skontaktowal sie w omawianej sprawie z Kapitanem. Pozdrawiam i nie mam do Pana zalu za kasliwa uwage na moj temat.

      Odpowiedz
      • Dziękuję! Niczego Tobie “Zygy” nie imputowałem a stwierdziłem fakt! “Zygy” był, jest i jak mi się wydaje, zostanie… Twoim pseudonimem. Twój wybór, który szanuję ale nie akceptuję, jako autora wpisów na moim blogu. Jako redaktor naczelny czasopisma “Ku Prawdzie” odpowiadam “głową” za teksty, które umieszczam na blogu i “muszę” znać imię i nazwisko autora tekstu i jego namiary. I tyle… sam adres mailowy, do tego nie wystarczy 😉 Gdy “znam” autentyczne dane autora tekstu, to wtedy oczywiście publikowany tekst, może być podpisany pseudonimem. Także komentarze “na granicy prawa” muszą być podpisane prawdziwymi danymi, inaczej takiego komentarza nie opublikuję… bo nie mam ochoty na zwiększenie częstotliwości korespondencji z… prokuratorami. Dziękuję za docenienie mojej… pracy jako blogera. Tekst JG z pewnością opublikuję… już wkrótce 😉

        Odpowiedz
      • "Zygy" - Zygmunt K. Krasucki, chyba nie zada Pan mojego PIN?

        Szanowny Panie, pod moim pierwszym wpisie pytajacym dlaczego tekst Kap[itana Grzedzielskiego nie dotarl do Panskiego bloga, podpisalem sie: Zygmunt K.Krasucki w miejscu “imie”wpisalem swoja ksywe uzywana w koresponedncji internetowej wiec niczego nie ukrywalem i z calym szacunkiem dla Panskiej przezornosci nie moge zaakceptowac Panskiego pomowienia ze nie spelnilem warunkow jawnosci korespondenta. Cos jednak Panu sie pomylilo w ocenie mojej akcji , zdaza sie w namale pracy ktora Pan wykonuje.Cieszy mnie ze zamierza Pan opublikowac kolejny tekst Kapitana dotyczacy tej tragicznej smolenskiej katastrofy ktora cyniczni wlodaze Polski tak haniebnie wykorzystuja dla oglupiania i ponizania godnosci rodzin ofiar katastrofy szczegolnie przez decyzje ekshumacji a to jest najwyzszy stopien paranoi i nie liczenia sie z uczuciami ludzi oplakujacych swoich bliskich. Pozdrawiam, Zygmunt K. Krasucki

        Odpowiedz
        • Dziękuję! Ja niczego, nigdy nie żądam od swoich czytelników, i ich nie… pomawiam! A “korespondentowi” stawiam warunki a nie żądam 😉 Pozdrawiam.

          Odpowiedz
        • "Zygy" - Zygmunt K. Krasucki, chyba nie zada Pan mojego PIN? Konta bankowego chyba tez?

          Szanowny Panie, jednak zakoncze z Panem ten dyskurs bo jednak nadajemy na roznych czestotliwosciach. Jesli Pan zechce komunikowac sie to prosze o korzystanie z mojego adresu e-mailowego. Pozdrawiam i zycze sukcesow ale proponuje troche pokory w ocenie swoich korespondentow.

          Odpowiedz
          • Dziękuję! I serdecznie zapraszam do komentowania moich wpisów. Pozdrawiam… z innej fali 😉

            Odpowiedz
  • Witam. Jestem policjantem z Białegostoku, referentem ze stopniem sierż. sztab., w służbie ponad 10 lat. Przedstawię krótkie streszczenie tego co mi się przytrafiło. Od początku służby staram się walczyć z “betonem” w naszej instytucji, aby Policja była tym do czego została stworzona, służyła obywatelom a nie przepisom. Obecnie to przepis jest najważniejszy, cała służba jest mu podporządkowana. Ponadto liczą się statystyki a nie ludzie i ich ciężka praca, nie liczy się też poprawa bezpieczeństwa obywateli. Będąc w służbie kandydackiej starzy policjanci powtarzali aby nie bać się wyrażać własnego zdania, starać się zmieniać Policję na lepsze, nie ulegać bezkrytycznie przełożonym. Mówili tak dlatego, że w przeszłości popełnili ten błąd, dla świętego spokoju siedzieli cicho godząc się z niesprawiedliwością. Po służbie kandydackiej naczelnik pewnego wydziału z Komendy Wojewódzkiej zaproponował mi pracę. Zapytałem dlaczego ja, odpowiedział, że nikogo nie znam, nie mam żadnych znajomości, takich ludzi potrzebuje. Zgodziłem się. Przez 6 lat pełniłem tam służbę, nie było żadnych zastrzeżeń co do mojej osoby. Kilkukrotnie otrzymywałem nawet nagrody pieniężne. Następnie nastał nowy naczelnik który od samego początku mnie poniżał, ośmieszał przy innych, zwracał się do mnie z pogardą. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Atmosfera w końcu stała się nie do wytrzymania, zdesperowany podpisałem wniosek personalny o przeniesienie mnie do Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, dokładnie na jeden z komisariatów. Byłem wtedy młody, zastraszony, głupi i nie dysponowałem obecną wiedzą. Później dowiedziałem się, że ww. naczelnik wykorzystał w tym celu swoje znajomości w KMP i w komisariacie, ponadto na moje miejsce przyjął nowego policjanta, syna innego swojego znajomego. Zrozumiałem wtedy o co w tym wszystkim chodzi. Koledzy z wydziału nagle przestali ze mną rozmawiać, stałem się dla nich trędowaty. Ciepła posadka zawsze wygra w tej firmie z wszelkimi przyjaźniami, znajomościami. Myślałem aby zwrócić się do związków zawodowych, jednak okazało się, że w Białymstoku są one fikcją. Jednym z przewodniczących jest ów naczelnik. Następnie prawie cztery lata spędziłem w dochodzeniówce w komisariacie. Od samego początku czułem, że mnie tam nie chcą. Zawsze dostawałem do prowadzenia najwięcej spraw w całym komisariacie (i to nie rejestrówek), podrzucano mi przeterminowane dochodzenia z mnóstwem niewykonanych czynności. Następnie zmuszano abym pisał notatki służbowe w których przyznawałbym się do błędów których nie popełniłem. Ja pisałem prawdę. Notatki lądowały w koszu, kazali mi je poprawiać według ich dyktanda. Zachowałem sobie kopie tych notatek, na wszelki wypadek. Udało mi się w ten sposób przetrwać kilka lat, żyjąc w ciągłym stresie, niepewności. Praca zaczęła mnie przerażać, przerażał mnie kontakt z przełożonymi, każdy bowiem wiązał się z jakąś “zjebką” i groźbami postępowania dyscyplinarnego. Przytakiwałem licząc, że w końcu dadzą mi spokój. Nie dali. Pewnego dnia, jak przebywałem na zwolnieniu z chorym na zapalenie ucha 1,5 rocznym synem, przyjechali do mnie kierownik z naczelnikiem. Wpuściłem ich do mieszkania, powiedzieli, że mają dla mnie jakiś dokument do podpisania. Następnie wyjęli wniosek personalny p.o. naczelnika Wydziału Patrolowo-Interwencyjnego KMP w Białymstoku o przeniesienie mnie do ww. wydziału, kazali mi go podpisać. Bogaty o wcześniejsze doświadczenia, odmówiłem im. Zaczęli mi grozić, że to polecenie komendanta, że będę miał jakieś postępowania i napiszą na mnie jakiś papier. Powiedziałem żeby pisali, nic nie podpiszę i nie jestem zainteresowany przeniesieniem. Kazałem im wyjść z mieszkania. Przez kilka tygodni nękali mnie telefonicznie i osobiście w pracy, żebym podpisał ten wniosek. Wydzwaniali także w czasie wolnym od służby i w godzinach późnowieczornych. Odmawiałem. W końcu dali mi spokój, sprawa przycichła na następne kilka tygodni. Po powrocie z urlopu, bez żadnego ostrzeżenia, dali mi rozkaz z rygorem natychmiastowej wykonalności przenoszący mnie do WPI. Odwołałem się, jednak rygor zobowiązywał do przeniesienia pomimo odwołania. Pełniłem służbę w patrolu. Po miesiącu Komendant Wojewódzki uchylił rozkaz Komendanta Miejskiego w całości. Teoretycznie wróciłem na komisariat. Od razu wysłano mnie na zaległy urlop (12 dni) oraz kazano wykorzystać zaległe nadgodziny (139), czego uporczywie odmawiano mi odkąd trafiłem na komisariat. Po wolnym wróciłem do pracy. zawołał mnie do siebie komendant i przekazał rozkaz komendanta miejskiego powierzający mi pełnienie obowiązków w WPI. Powierzenie to następowało z dniem mojego powrotu do pracy, nie uprzedzono mnie o tym, wcześniej zdążyłem już zabrać swoje rzeczy z WPI. Mało tego, figurowałem na dwóch grafikach, tym z WPI i tym z komisariatu, uniemożliwiono mi tym samym stawienie się do służby o czasie. Obecnie dowiedziałem się, że komendant miejski wydał kolejny rozkaz dla mnie, jestem jednak na wolnym, odbiorę go po powrocie do pracy. W ten oto sposób, kierując się osobistymi motywami, wykorzystując znajomości, bez żadnego uzasadnienia i interesu społecznego, komendant miejski i jego podwładni usuwają każdego kto ośmieli się wyrażać swoje poglądy, zwrócić im uwagę na nieprawidłowości. Toczy się też przeciwko mnie postępowanie dyscyplinarne, ponieważ pomogłem komuś będąc na wolnym, wylegitymowałem się przy tym. Dopatrzyli się w tym naruszenia etyki zawodowej policjanta. Postępowanie wszczęto z polecenia komendanta miejskiego pomimo braku znamion jakiegokolwiek naruszenia etyki czy też dyscypliny. Dodam, iż zdarzyło mi się wygrać w sądzie jedną sprawę przeciwko Komendzie. Policjanci wiedzą co się dzieje w naszej komendzie jednak brak jest zgrania. Cały czas walczę samotnie. Jak powiedział Edmund Burke „dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili”. Niestety to właśnie się dzieje. Ubolewam nad tym, że nie pomagamy ludziom tak jak powinniśmy. Często jest mi wstyd za kolegów którzy bezkrytycznie słuchają poleceń przełożonych, nawet tych nieracjonalnych, i dla statystyk a co za tym idzie wysokości premii przełożonego (a ochłapów dla policjanta), produkują “wyniki” nie mające często nic wspólnego z realnymi zagrożeniami, nie wpływają w najmniejszym stopniu na poziom bezpieczeństwa obywateli. Jednak aby coś zmienić w Policji potrzeba starań nie tylko policjantów, obywatele również muszą reagować, interweniować. Wieszanie psów na policjantach z najniższego szczebla, tych co chodzą na ulicy, skargi na nich, wyładowywanie złości nic nie zmieni ponieważ w tym organizmie od bardzo dawna to głowa jest zepsuta. Nie dajcie się zastraszyć, korzystajcie ze swoich uprawnień, miejcie swoje zdanie i brońcie go. Wytrwam, skorzystam z wszystkich możliwości prawnie dopuszczalnych, nie złamią mnie.

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Na taki komentarz czekałem od momentu założenia blogu! Niestety, to co opisujesz jest “normalną” praktyką w dzisiejszej Policji. Republika kolesiów stoi ponad prawem, a to co zwierzchnicy mówią oficjalnie, ma się nijak do… praktyki! Związki Zawodowe w Policji to fikcja, tak jak i BSW. Czekałem na zmiany w Policji po dojściu do władzy PiS. Okazało się, że Jarosław Zieliński nie ma bladego pojęcia o rzeczywistych problemach formacji, którą nadzoruje. Twój komentarz zamieszczę jako wpis na blogu. Wątpię, żebyś uzyskał jakąkolwiek pomoc od… kolegów czy zwierzchników. Twoja diagnoza sytuacji w środowisku jest trafna w 100%. Postępują z nami tak samo. Ja też walczę samotnie, od chwili gdy Związki Zawodowe oficjalnie odcięły się od “wichrzyciela”. W komentarzu podałeś tyle danych, że ustalenie Twojego imienia i nazwiska nie nastręcza, żadnych kłopotów… każdemu, nie tylko służbom specjalnym, dlatego proszę abyś… oficjalnie ujawnił się. Walcz z otwartą przyłbicą… oni tego boją się najbardziej, bo sami ryją pod nami jak ślepe krety. Odezwij się do mnie na facebooku a będę Twoją historię pilotował. Mój blog cały czas zyskuje na poczytności, to może za Twoim przykładem pójdą inni i stworzymy… prawdziwy Związek Zawodowy – ruch krzywdzonych przez stróżów prawa 😉 Pisząc szczerze, nie jesteś pierwszym, który do mnie napisał o swoim losie, ale w Twojej postawie widzę… niezłomność, taką którą i ja posiadam 😉 Na pohybel Paździochom! Pozdrawiam i zapewniam, że masz we mnie… współtowarzysza walki!

      Odpowiedz
      • Witam. Nie mam “fejsa”, kontakt na e-mail. Obecnie po raz drugi otrzymałem rozkaz przejścia do WPI z rygorem natychmiastowej wykonalności. Po odwołaniu do komendanta wojewódzkiego rozkaz tym razem został podtrzymany pomimo takiego samego uzasadnienia, jedyna różnica to to, że rozpisano je na 9 stron. Skarga do KGP natrafiła na mur, sprawa została przekazana do wydziału kontroli KWP w Białymstoku. Z tegoż wydziału otrzymałem odpowiedź o brzmieniu mniej więcej: “dlaczego się czepiam, przecież komendanci mają prawo tak robić”. Jakby zrobili copy and paste z rozkazu – mnóstwo artykułów z ustawy o Policji i nic poza tym. Pozostało mi około 3 tyg. na napisanie skargi do sądu. W trakcie ostatniej służby kontrolował mnie naczelnik WPI wraz z kierownikiem, nie zameldowałem się regulaminowo i podobno miałem jakieś błędy w zapisie notatnika, ponadto przepytali mnie z przepisów policyjnych. Naczelnik kazał kierownikowi zrobić mi “kolokwium” z tych przepisów. Na koniec dodał, że z nie złożenia meldunku i błędów w notatniku może mi zrobić postępowanie dyscyplinarne a z niewiedzy nie dopuścić do służby. Tym razem jednak, wspaniałomyślnie mi daruje, ale mam uważać, bo wyczerpałem już u niego limit. Nie da się normalnie pracować. Co za betony, betonizm i żelbet. Pozdrawiam.

        Odpowiedz
        • Dziękuję! “Żelbet”? 😉 Z pewnością. To miałeś “ostateczną rozmowę ostrzegawczą”. Teraz będą uważnie Ci się przyglądać i wykorzystają każdą okazję by się Ciebie pozbyć. Związki zawodowe nie pomogą, tak jak i różnego rodzaju rzecznicy: od praw człowieka, mobbingu czy równego traktowania. Masz za sobą tylko… prawo 😉 Polecam walkę do końca… wyroki ETPC w 99% są… sprawiedliwe. Pozdrawiam, trzymam kciuki i proszę o dalsze informacje.

          Odpowiedz
          • Witam ponownie. W postępowaniu dyscyplinarnym zostałem uznany za winnego ale łaskawie odstąpiono od ukarania mnie. Trzynastka przyszła będzie chudsza nawet o 50%. Złożyłem skargę do sądu na rozkaz personalny przenoszący mnie z dochodzeń do patrolówki. Rozkaz ten narusza szereg przepisów zarówno KPA jak i Ustawy o Policji,, nie trzeba być prawnikiem żeby to zauważyć. Orzecznictwo sądów mi sprzyja, spędziłem wiele godzin czytając i analizując je. Główne zarzuty to przekroczenie ram uznania, bezzasadne nadanie rygoru natychmiastowej wykonalności, błędne uznanie obu stanowisk za równorzędne ( referent w patrolówce i referent w dochodzeniach). W patrolu pracuje mi się lżej niż w dochodzeniach, jednak nie o to w tym przecież chodzi. Decyzją kolesiów z KMP i KWP cofnęli mnie o 10 lat do tyłu, do służby od jakiej zaczynałem, do patrolu. W WPI oczywiście spokoju mi nie dają, nieustannie “dla mojego dobra” kontrolują mnie w trakcie służby, sprawdzają wyposażenie, odpytują z przepisów policyjnych, straszą postępowaniami dyscyplinarnymi za niewiedzę i błędy w rozpisywaniu notatnika służbowego, że podczas jednej z takich kontroli nie złożyłem meldunku dla naczelnika (po prostu nie zauważyłem że siedzi w radiowozie). Obecnie Komendant Miejski kazał wszcząć czynności wyjaśniające przeciwko mnie w sprawie rzekomych nieprawidłowości jakie powstały podczas prowadzenia przeze mnie postępowań przygotowawczych w komisariacie. Napisałem notatkę służbową z wyjaśnieniami. Myślę jednak, że szykuje on kolejne postępowanie dyscyplinarne. Akt kontrolnych, dowodów i innych rzeczy nie mogłem rozliczyć bo mi tego nie umożliwili, z dnia na dzień zostałem przeniesiony do innej jednostki. Ciągły stres i obawa że mnie zwolnią a walka zda się na nic, wyczerpują mnie. Pisałem do ministra, moje pismo zostało zepchnięte do KGP, następnie do KWP, tam z wydziału kontroli otrzymałem odpowiedź, że przecież wszystko jest w porządku, zgodnie z prawem, nic się nie dzieje, o co mi w ogóle chodzi. Jednak jeszcze się nie poddaję. Pozdrawiam.

            Odpowiedz
      • Dziękuję! Mam nadzieję, że z biegiem czasu, będzie nas coraz więcej 😉 Pozdrawiam Podlasie!

        Odpowiedz
  • Na ostracyzm narażeni są wszyscy, którzy prezentują inny punkt widzenia niż nakazuje poprawność polityczna. Jestem pewna, że nie jesteś osamotniony w osamotnieniu! Miażdżenie obywatela przez machinę systemu, w imię karykaturalnego prawa, z Konstytucją jako oręż przeciw niemu – jest dość powszechną praktyką. Żyjemy w czasach deklaratywnych praw, łamanych bez mrugnięcia okiem przez tych, którzy dzierżą władzę na wszystkich jej poziomach! Prawnicy natomiast niechętnie pomagają tym z łatą przegranych (zaetykietowanych słusznie czy też nie), którzy nie mogą zapłacić za ich usługi. Trzeba bardzo dużo wewnętrznej determinacji, by porwać się na dochodzenie prawdy przed sądem bez pomocy mecenasa. Determinacji lub wiedzy prawniczej, która doda pewności siebie. Powodzenia.

    Odpowiedz
    • Dziękuję! Najsmutniejsze w tym wszystkim, że pomoc prawnika, za którą zapłacisz, też na ogół zdaje się psu na budę, gdy wyrok jest ustalony z góry 😉 Do skutecznego stawania przed sądem, bez pomocy prawnika upoważnia jedynie… prawda! Do determinacji zmusza… życie. Dziękuję za wsparcie! Pozdrawiam 🙂

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *