Olsztynecka elyta wystawiła Gminę na pośmiewisko!
18 czerwca 2018 r. – Sesja Rady Miejskiej w Olsztynku – Radna Wiesława Filipkowska ocenia rządy burmistrza Artura Wrochny.
Wiesława Filipkowska:
Zastanawiałam się, czym się zapisze te władza w historii olsztyneckiego samorządu? Na pewno arogancją, butą, lekceważeniem mieszkańców!
Ale przede wszystkim – jako że burmistrz jest działaczem Platformy Obywatelskiej – upolitycznieniem samorządu z wszystkimi jego konsekwencjami!
Ze zjawiskiem nepotyzmu i to na ogromną skalę.
Kolesiostwa, kumoterstwa i gierek personalnych.
Olsztynek stał się niechlubnym przykładem wypaczenia idei samorządu. Ten burmistrz w czasie ośmioletniej kadencji nie kierował się interesem Gminy, a swoim interesem partykularnym, aspołecznym.
Przypomina to zarządzanie prywatnym folwarkiem.
W sposób sobie jedynie wiadomym, uzależnił od siebie i podporządkował poprzez koneksje, układy wzajemnych powiązań – pośrednio czy też bezpośrednio – radnych, znajomych, sąsiadów, członków rodzin zaufanych pracowników, dając im synekury i zatrudnienie w spółce komunalnej, w jednostkach organizacyjnych Gminy… podnosząc tym samym koszty funkcjonowania Urzędu o milion siedemset tysięcy złotych.
Stanowiska obsadzane były i są nie wedle klucza: kompetencji, wiedzy i umiejętności, lecz wedle legitymacji partyjnej i koligacji. I tak: Kazimierz Borkowski…
I poleciało! Wiesława Filipkowska z imienia i nazwiska przytacza przykłady, które stanowią dowód na nepotyzm obecnych władz Olsztynka, a przede wszystkim Artura Wrochny, który rządzi tym miastem już ósmy rok.
Odważni i niezależni ludzie zawsze będą wyszydzani przez dworaków, pieczeniarzy i kłamców, są bowiem dla nich wyrzutem sumienia. “Wina” ludzi odważnych polega na tym, że potrafią błoto nazwać błotem, a gnój gnojem. Witold Gadowski.
Powyższy cytat stanowi idealną ocenę postawy Wiesławy Filipkowskiej. Gnój nazywa gnojem! Ale co to zmieni? Nic! Bo ten gnój był i będzie! Tegoroczne wybory mogą tylko zmienić tego, który ten gnój roztrząsa!
Ja już ponad cztery lata temu nazwałem gówno… kałłem, i za to wyleciałem z pracy w policji.
Moim zdaniem przestępcy w mundurach: Adam Kall i Jacek Stankiewicz, dla których byłem wyrzutem sumienia, przy permisywizmie przełożonego generała Józefa Gdańskiego, w try miga załatwili mi… bezrobocie.
I co? Po dobrej zmianie coś się zmieniło?
Komendant Wojewódzki Policji w Olsztynie insp. Tomasz Klimek – ponoć dobra zmiana – polecił mł. insp. Adamowi Kallowi aby coś z tym zrobił… i przekazał mu materiały zebrane przez służby specjalne.
Adam Kall wykonał polecenie i oskarżył niezależnego dziennikarza, który policyjne gówno nazywa kałłem, o naruszenie dóbr osobistych w piosence: Osrane gacie!
Pocieszające jest to, że Wiesławy Filipkowskiej żadne gówno nie może ruszyć. Ją ocenią wyborcy. Olsztynecka elyta wystawia Gminę na pośmiewisko, tak jak olsztyńska elyta – od lat – wystawia Olsztyn na pośmiewisko. Tylko trzeba pamiętać, że te elyty – tak naprawdę – różnią się tylko partyjnym znaczkiem, a nie faktycznym działaniem.