POLACY BIEDNIEJĄ! ALE NIE RZĄDZĄCY!
W 2023 roku do 2,5 mln wzrosła liczba Polaków żyjących w skrajnym ubóstwie, a 17 mln żyje poniżej minimum socjalnego. Widać to także w gospodarce, która notuje spadek sprzedaży detalicznej. Polacy biednieją, ale nie rządzący.
W tym samym czasie rządzący przyznali swoim urzędnikom niemal 52 mln zł premii! Granice bezczelności przekroczyła jednak minister Hennig-Kloska, której dymisji się domagamy.
Polacy ubożeją w zastraszającym tempie
Najnowszy raport Poverty Watch 2024 zawiera niepokojące dane na temat rosnącego ubóstwa w Polsce. Aż 2,5 mln Polaków w 2023 roku żyło poniżej minimum egzystencji. To najwyższa wartość od 2015 roku i oznacza, że ci ludzie żyją za mniej niż 913 zł miesięcznie w przypadku gospodarstwa jednoosobowego, a w przypadku rodziny czteroosobowej za mniej niż 616 zł na osobę.
Największe wzrosty skrajnego ubóstwa obserwujemy wśród dzieci, emerytów oraz osób niepełnosprawnych. Poważnym problemem jest także rosnąca liczba osób żyjąca poniżej progu minimum socjalnego. To aż 17,3 mln Polaków, którzy mają problem z zakupem książek dla dzieci, sfinansowaniem wyjścia do kina raz w miesiącu czy z opłaceniem rachunków za telefon, czy internet.
Przypomnijmy, że zgodnie z unijnym prawem, od przyszłego roku w życie ma wejść system ETS2, który dodatkowo obciąży polskie rodziny w dziedzinie transportu czy ogrzewania domu. Wszyscy zapłacimy podatek od śladu węglowego. To tylko spotęguje biedę w Polsce. Niestety, w polskim parlamencie tylko Konfederacja sprzeciwia się implementacji tego prawa.
Spadek możliwości finansowych polskich rodzin wiąże się również z gorszą kondycją naszej gospodarki. Z danych GUS wynika, że Polacy kupują coraz mniej. Najbardziej smuci, że oszczędzają również na żywności. Spadek sprzedaży detalicznej rok do roku wyniósł 3%, w przypadku żywności jest to aż 7,6%. Jeszcze gorszej jest z kategorią „tekstylia, odzież i obuwie”. Aż 12,5%. A przecież to czas, w którym Polacy powinni kupować ubrania na nadchodzące chłodniejsze dni.
Sute nagrody dla ministrów i ich podwładnych
Choć bieda i nędza zaglądają w okna milionów polskich rodzin, to do domów urzędników i partyjniaków z KO, PSL, PL2050 i Lewicy wchodzi przepych i bogactwo. Tylko od stycznia do października tego roku, ministerstwa wydały ponad 51,7 mln zł na nagrody dla pracowników. Najwięcej zarobili urzędnicy z resortu finansów, którzy skonsumowali niemal połowę tej kwoty.
Premie w resorcie finansów, który jest współodpowiedzialny za najgorszą ustawę budżetową w historii III RP, to skandal! Warto wskazać również, że teraz, na przełomie października i listopada rząd chce nowelizować ustawę budżetową (na dwa miesiące przed końcem jej obowiązywania). Planowane zmiany to prawdopodobnie kilkadziesiąt miliardów dodatkowych długów. To skrajna niegospodarność połączona z pazernością.
Najwyższe premie z kolei dostali urzędnicy Ministerstw Spraw Zagranicznych, którzy średnio otrzymali 6 247 zł na głowę. W ostatnim czasie jesteśmy także świadkami zapaści w systemie opieki zdrowotnej. Szpitale przestają realizować niektóre świadczenia medyczne. Ale w Ministerstwie Zdrowia znaleźli dodatkowe 2,5 mln zł na premie dla urzędników. To skandal!
Powstaje pytanie: za co te premie, jeśli sprzedaż detaliczna spada, podobnie jak wyniki spółek Skarbu Państwa, a jedyne co rośnie, to liczba zamykanych zakładów pracy, zwolnień grupowych oraz skala biedy w Polsce?
Hennig-Kloska raduje się z niedoli Polaków
Jakiekolwiek granice bezczelności, buty i braku empatii przebiła jednak wywodząca się z Polski2050 Szymona Hołowni, minister Hennig-Kloska, która zajmuje się resortem klimatu. To ona przygotowała ustawę wiatrakową, która zakłada przymusowe wysiedlenia mieszkańców w okolicach planowanych inwestycji czy możliwość budowy ferm wiatrowych na terenach chronionych (np. Natura 2000). We wrześniu domagaliśmy się dymisji minister Hennig-Kloski z powodu tego projektu.
Teraz przypominamy się z naszym postulatem po skandalicznych słowach podwładnej Szymona Hołowni. Podczas wywiadu w Polsat News zapytano ją o kwestię spadku sprzedaży detalicznej w Polsce. Hennig-Kloska zamiast wyrazić choćby namiastkę troski o Polaków ucieszyła się, wyjaśniając, że
z punktu widzenia klimatu, to nawet dobrze, jak będziemy mniej tego typu rzeczy kupować, bo to jednak powoduje emisję.
Polityk PL2050 poszła dalej, pisząc na platformie X, że:
według wyliczeń, do wyprodukowania przeciętnej bawełnianej koszulki, potrzeba 2700 litrów wody. To ilość, która wystarczyłaby jednej osobie na 2,5 roku. Niestety konsumpcjonizm jest zły dla klimatu.
Nie wyobrażam sobie, aby tak oderwana od problemów zwykłych Polaków osoba miała dalej funkcjonować na posadzie ministerialnej. Dlatego domagamy się jej dymisji. Kto by chciał rządzącej, która chce niszczyć przyrodę, przesiedlać ludzi w celu postawienia wiatraków i ograniczać nam zakupy?
Bartosz Bocheńczak
Sztab Konfederacji Wolność i Niepodległość