Witajcie w epoce, gdzie smartfon stał się narzędziem sądu ulicznego, a TikTok – salą rozpraw. „Szon patrol”, czyli nowa forma młodzieżowej „zabawy”, to nie mem, to nie żart – to współczesna wersja polowania na czarownice. Tyle że zamiast pochodni mamy lajki, a zamiast stosów – komentarze pełne jadu.
O co chodzi?
Grupy nastolatków, uzbrojone w telefony i przekonanie o własnej moralnej wyższości, patrolują galerie handlowe i inne miejsca publiczne, by „wyłapać” dziewczyny ubrane – ich zdaniem – zbyt wyzywająco. Robią zdjęcia, wrzucają do sieci, podpisują pogardliwymi epitetami. Często anonimowo, zawsze tchórzliwie.
Dlaczego to jest groźne?
Bo to nie tylko cyberprzemoc. To tresura społeczna. To próba narzucenia młodym kobietom, jak mają wyglądać, zachowywać się, istnieć. To powrót do mentalności, w której kobieta ma się „nie rzucać w oczy”, bo inaczej „sama się prosi”.
Ku Prawdzie – nie ma zgody!
Na blogu, który od lat walczy z hipokryzją, zakłamaniem i społeczną ślepotą, nie możemy przejść obojętnie obok tej patologii. „Szon patrol” to nie tylko problem młodzieży – to lustro, w którym odbija się nasza zbiorowa porażka wychowawcza. Gdzie byli dorośli? Gdzie była szkoła? Gdzie był głos rozsądku?
Czas na kontratak!
Zamiast milczeć – edukujmy. Zamiast potępiać ofiary – wspierajmy je. Zamiast klikać – reagujmy. Bo jeśli dziś nie powiemy „dość”, jutro obudzimy się w świecie, gdzie każdy może być „szonem” – wystarczy, że komuś się nie spodoba.