Apel o zdrowy rozsądek! Jerzy Jaśkowski
Tygodnik Wprost opublikował pismo Ministerstwa Zdrowia apelujące do antyszczepionkowców o „zdrowy rozsądek”. W apelu nadal ta sama niewiedza, albo jak kto woli, propaganda marketingowa, jaką pokazują w swoich biuletynach reklamowych koncerny farmaceutyczne.
Cytuję:
Trudno znaleźć drugą grupę preparatów stosowanych w medycynie, która byłaby tak dobrze przebadana i bezpieczna jak szczepionki.
Parafrazując:
Trudno znaleźć drugą grupę ludzi tak opornych na wiedzę, jak urzędnicy podlegli Ministerstwu tzw. Zdrowia (MZ).
Sąd Najwyższy USA stwierdza, że szczepionki są z natury niebezpieczne i zgadza się na wypłaty dla poszkodowanych ponad 4 miliardów dolarów.
Wypłaty te następują pomimo olbrzymich nacisków lobby szczepionkowego, posiadającego armię adwokatów, broniących i gmatwających sprawę.
Pomimo tego wyroku i olbrzymich kar płaconych przez przemysł, przypomnę o czym od dekady wiadomo, że szczepionka MMR, czyli przeciwko odrze, różyczce i śwince, powoduje autyzm.
Największy producent tej szczepionki Merck, jest oskarżony o fałszowanie danych i już w 2007 roku został skazany na 4.85 miliarda dolarów. Ostatnia kara dla tego koncernu to 950 milionów dolarów.
Ujawniony 1270-stronicowy protokół badań szczepionki pokazuje jednoznacznie, że autyzm może wystąpić po sczepieniu.
Wyroki sądowe, po wysłuchaniu biegłych z prawa i lewa, potwierdzają możliwość występowania autyzmu po szczepionce MMR.
To jak nazwiesz ludzi, którzy idą w zaparte i twierdzą, że nie ma żadnego dowodu, że ta szczepionka wywołuje autyzm?
Sąd Najwyższy Niemiec stwierdza w prawomocnym wyroku, że nie udowodniono istnienia wirusa odry. Polscy urzędnicy nadal idą w zaparte i wciskają na drodze przymusu szczepienia MMR. Faszyzacja medyczna w całej pełni.
Jak to się ma do twierdzenia o „najbardziej przebadanych i bezpiecznych szczepionkach”? Jaki poziom kompetencji posiadają urzędnicy MZ?
O „bezpieczeństwie” innej szczepionki, także wciskanej polskim dzieciom, najlepiej świadczy praca naukowa opublikowana w czasopiśmie LANCET.
Barker i Pichicher opisali 1232 dzieci z Denver, którzy zachorowały po szczepieniu DTP. Tylko 7% spośród nich było wolne od powikłań. 53 % dzieci miało wzrost temperatury; 82 % dzieci miało zmiany w swoim zachowaniu; 13% dzieci wystąpił ostry krzyk.
Praktycznie objawy te świadczą o stanie zapalnym mózgu. Aż 71 % dzieci doświadczyło dwu, lub więcej objawów. Lancet, 28 maja 1983 r., str. 1217.
W czerwcu 2000 roku doszło do tajnego spotkania w Simpsonwood, w celu opracowania sposobu zatuszowania związku preparatu rtęciowego Tiomersalu z autyzmem.
Rządowa CDC, opłaciła w Instytucie Medycyny [Rockefeller] badania, które miały wykluczyć związek rtęci z autyzmem. Pomimo posiadanej wiedzy już od 1943 roku, nadal truto i truje się do dnia dzisiejszego dzieci rtęcią, zawartą w szczepionkach.
Stężenie rtęci w szczepionkach jest nawet 25000 razy większe, aniżeli dozwolone w wodzie pitnej. Amerykanie zapłacili za takie wysokie „normy” posiadaniem już ponad 500 000 dzieci z autyzmem.
Pytanie:
dlaczego urzędnicy MZ przez ponad 20 lat oszukiwali Polaków twierdzeniami, że – po pierwsze – rtęć jest nieszkodliwa – po drugie – rtęci w szczepionkach nie ma, kiedy w ulotce firmowej stoi jak byk, np. w szczepionce przeciw grypie, że rtęć jest?
Dodatkowo podają w szczepionkach środki poronne, lub środki powodujące deformację dróg rodnych. Traktują nasze dzieci jak bydło.
W kolejnym akapicie artykułu urzędnicy Ministerstwa Zdrowia przypominają:
Rodzice, którzy nie szczepią swoich dzieci, muszą mieć świadomość, że im większa grupa niezaszczepiona, tym większe ryzyko epidemii.
Dalej:
Konsekwencje ich decyzji mogą być dramatyczne, szczególnie dla osób niezaszczepionych, które są bardziej narażone itd.
W Polsce jest ok. 8 milionów potencjalnych odbiorców szczepionek. 90% musi być zaszczepionych, to znaczy, że 7 200 000 musi być zaszczepionych, ale 800 000 może być niezaszczepionych i nic się zdarzyć nie powinno.
Wg tego samego raportu GIS, nie zaszczepiono tylko 14 000. Ta liczba niezaszczepionych to ok. 2% populacji, a jak sami wakcynolodzy twierdzą, można spokojnie nie zaszczepić w Polsce 800 000, i nic się wg ich teorii nie będzie działo.
No i mamy problem. Jeżeli nie zaszczepi się w Polsce tylko 2% populacji, to dlaczego powstaje ten cały szum i wprowadzanie terroryzmu państwowego? Mało tego, urzędnicy MZ bardziej zajmują się handelkiem szczepionkami, aniżeli zdrowiem społeczeństwa.
Dlaczego urzędnicy MZ nic nie wiedzą o epidemii polio wywołanej przez szczepionkę B. Gatesa w Indiach? Normalnie w Indiach chorowało na polio ok. 200 dzieci rocznie, na ponad miliard mieszkańców. WHO i B. Gates chcieli osiągnąć lepsze wyniki i trzeba przyznać, im się to udało.
Po wprowadzeniu szczepień zachorowało ponad 41 700 dzieci, a wg innych źródeł aż 61 500 dzieci. Dopiero zastrzelenie 8 szczepionkarzy przerwało tą bezsensowną akcję.
Podobnie epidemia w żydowskiej szkole w Nowym Jorku, gdzie aż 98% młodzieży było prawidłowo zaszczepionych. Zachorowało ponad 3000.
Dlaczego polskojęzyczne mass media, niemieckich właścicieli pod amerykańskim zarządem, oraz reklamówki dla lekarzy, nie informują o tym swoich czytelników? A urzędnicy MZ nic o tym nie wiedzą?
Proste pytania: czy premier Szydło w ogóle się orientuje, kogo zatrudnia w swoim rządzie? Czyją politykę reprezentują zatrudnieni urzędnicy?
Jak podały Termedia 9 maja 2017 r., ponad 50% lekarzy w USA otrzymuje dodatkowe pieniądze od przemysłu farmaceutycznego. W 2015 roku była to kwota 2.4 miliarda dolarów. Z tej kwoty 1.8 miliarda zostało przekazane w formie bezpośredniej, tj. gotówkowej.
Dodatkowo przekazano 544 miliony dolarów w formie udziału w spółkach, a tylko 75 milionów w formie środków na prowadzenie badań, czyli grantów.
Od razu uwidacznia się proporcja wydatków i ujawnia zakłamanie koncernów twierdzących, że leki są drogie, ponieważ firmy wydają olbrzymie kwoty na badania. Badania to symboliczne pieniądze. Poważne kwoty to ŁAPÓWKI.
W Polsce tylko ok. 20% lekarzy ujawniło swoje kontakty finansowe z firmami farmaceutycznymi. Żaden członek Zarządów Izb Lekarskich, czy towarzystw naukowych, nie podał do wiadomości takich powiązań.
Ale to, że pilnują interesów tych koncernów jest faktem ujawniającym się w działaniach. To nie kto inny, ale Izby Lekarskie poczuły się upoważnione do kontrolowania słowa pisanego w Polsce.
I robią to, pomimo Konstytucji zapewniającej wolność słowa, pomimo podpisanych przez Polskę konwencji międzynarodowych.
Najbardziej infantylne jest twierdzenie przedstawicieli prawa, którzy uzasadniają przymus sczepień faktem rzekomego zwalczania chorób zakaźnych. Indolencja tych osobników jest ogromna.
Przykładowo: w USA nie było przymusu szczepień gruźlicy. Gruźlica ustąpiła na dekady wcześniej, aniżeli w Anglii, gdzie do lat 80. ubiegłego wieku istniał przymus szczepień. W Polsce jeszcze 30 lat później istnieje przymus szczepień na gruźlicę.
Nie bierze się także pod uwagę wyniku eksperymentu przeprowadzonego przez WHO w Indiach. Okazało się, że najwięcej przypadków zachorowań na gruźlicę było w grupie szczepionych osób.
Po szczepieniach na odrę zmarło 108 dzieci, z powodu zachorowania na odrę w badanym okresie nie zmarło żadne dziecko.
Tak więc albo informacje urzędnicze o bezpieczeństwie preparatów zwanych szczepionkami to zwykłe bajdurzenie dla mniej wartościowego ludka jakim są Polacy.
Jak śpiewał zespół Lady Pank, jesteś drogi Rodaku wart dla urzędników MZ mniej niż zero!
Liczy się skóra, fura i komóra. I to by było na tyle.