Jak zamienić dobrą opinię na brudne pieniądze? Przypadek Adama Małysza
O systemie tresury młodego pokolenia pod postacią państwowego, powszechnego systemu edukacji, rzekomo bezpłatnego, piszę i mówię od lat. System ten wdrożony pod zaborami, przetrwał już ponad 250 lat i trzyma się dobrze… a wszystko przecież zaczyna się w szkole.
Dawniej w szkołach była zarówno logika jak i etyka, czyli uczono dzieci i młodzież tego co jest dobre, a co złe, co jest moralnie dobre, a co powinno być potępione.
Dyskusja na temat tego co jest dobre, a co złe, czyli etyka, zajmowała centralne miejsce w edukacji.
Obecnie, zamiast tego mamy naukę zakładania kondomów na penisy. Dla naszych profesorów pedagogiki ta sprawa jest ważniejsza.
Być może starsi panowie mają problemy z samoistnym wykonywaniem tej czynności, ponieważ żadnego zbiorowego protestu uczelni nie było słychać, w dodatku pierwsze wykłady, o ile się nie mylę, wprowadził KUL.
Jeżeli edukacja nie obejmuje szukania odpowiedzi na temat co jest dobre, a co złe i pozostawia to każdej osobie do indywidualnej interpretacji, to oczywistym się staje, że starsi i mądrzejsi mając do dyspozycji edukację, narzucają swoje pryncypia.
Powinno się uczyć młodzież wg schematu Sokratesa. Sam młody człowiek musi dochodzić do tego jakie są jego przekonania w danym temacie i dlaczego.
Gdyby zamiast tresury młody człowiek musiał uzasadniać swoje przekonania, musiał wyjaśniać za i przeciw, musiał odpowiadać na pytania i sugestie kolegów, to szybko by zrozumiał co jest dobre, a co złe. Obecnie zlikwidowano taką możliwość.
Młodzież nie umie odpowiedzieć na proste pytanie: czym jest sprawiedliwość?! To jak on może potem być sędzią, prawnikiem?
Niestety, w społeczeństwie zawsze znajdą się tacy, którzy uważają etykę za grę, sport. Zawsze znajdą się tacy, którzy będą próbowali innym narzucić własny punkt widzenia na etykę i sprawiedliwość.
Mając do dyspozycji aparat przymusu państwowego, mogą to spokojnie wprowadzać w życie.
Ten brak etyki widzimy w życiu codziennym, kiedy to ludzie przyzwoici i zasłużeni choćby dla sportu, rozmieniają się i sprzedają swoje nazwiska do otumaniania ludzi. Reklamują przedmioty przynoszące ewidentną szkodę zdrowotną społeczeństwu.
Nie myślę tutaj o rozmaitego rodzaju szamponach czy pastach do zębów. Każdy je kupuje na swój rozum i swoje potrzeby.
Obecnie, mamy dużo poważniejszy problem, który przynosi nieodwracalne uszczerbki na zdrowiu całej populacji, nie tylko indywidualnemu użytkownikowi. Mowa o systemie G-5.
Już w naszym podręczniku z 1995 roku pt.: “Zarys Ekotoksykologii” – Jacek Namiestnik, Jerzy Jaśkowski – pisaliśmy jakie szkody powoduje częstotliwość w zakresie gamma dyspersji, czyli gigaherców.
Nowotwory poddane temu zakresowi, rosną jak na drożdżach. Podręcznik był napisany prawie 20 lat temu. Obecnie wiemy dużo więcej.
Opublikowane wyniki badań w ENCIRONMENTAL HEALTH AND PERSPECTIVES pt.: Hermes, udowadniają, że młodzież poddana działaniu takiego promieniowania, doznaje uszkodzenia pamięci.
Badaniami objęto 700 uczestników w wieku 12 – 17 lat. Młodzież była uczniami prywatnych i państwowych szkół ze Szwajcarii.
Badania udowodniły, że pamięć cyfrowa, to funkcja prawej półkuli mózgu. Pamięć ta dotyczy zapamiętywania obrazów.
Stwierdzono, że zaburzenia korelowały z ilością ekspozycji na pola elektromagnetyczne częstotliwości radiowej i komórkowej.
Co więcej, stwierdzono korelację pomiędzy stroną odbierania telefonu. Innymi słowy, praworęczni mieli bardziej upośledzone zapamiętywanie obrazów.
Stwierdzono, że używanie telefonu przed snem, zaburza poważnie funkcje snu.
Jak wykazały badania, po 3 minutowej rozmowie telefonicznej następuje zaburzenie w strukturach mózgu, które dopiero po ok. 3 godzinach mija.
Dodatkowym problemem negatywnym jest fakt, że zapamiętywanie nowych informacji jest wyraźnie upośledzone u osób, korzystających z rozmaitego rodzaju komórek, z dostępem do internetu.
Ludzie używający smartfonów, są mniej analityczni i wiele bardziej bezmyślni, nie angażują się w analizę otrzymanej informacji.
Pole elektromagnetyczne częstotliwości radiowej i komórkowej, jest sklasyfikowane przez WHO, jako potencjalnie rakotwórczy czynnik klasy B, czyli tak samo, jak osławione DDT czy ołów.
Badania na ludziach już dawno udowodniły, że pola tych częstotliwości są związane nie tylko ze zwiększonym narażeniem na raka, ale także z bezsennością, bólami głowy, zaburzeniami pamięci itd.
Dopiero w tej skali możemy zastanowić się nad wprowadzanymi także w Polsce, sieciami 5-G. Sieć 5-G musi mieć o wiele większą częstotliwość stacji nadawczych i przekaźnikowych, z powodu niskiego zasięgu, rzędu kilkunastu kilometrów.
To powoduje, że np: Elon Musk, chce wypuścić w przestrzeń okołoziemską 4 425 satelitów, które będą kontrolowały ludność na całym globie, głównie w Europie i Ameryce Północnej. Oznacza to, że w przeciągu kilku miesięcy, cała Ziemia będzie pokryta siecią inwigilacyjną.
Przykładowo:
Austria już sprzedała lokalnym operatorom swoją przestrzeń za: A-1 – 64,3 mln euro, T-Mobile, czyli Deutsche Telekom – 65,9 mln euro, Hutchison Drei – 51,9 milionów euro.
Cztery inne mniejsze firmy zapłaciły po 5 milionów euro. Firmy zobowiązały się do wybudowania 333 stacji bazowych, do 30 czerwca 2022 roku.
Przed wpakowaniem nas w pułapkę sieci inwigilacyjnej 5-G, bronią się ludzie na całym świecie. Znamy już negatywne efekty działania tej sieci, na pracowników WHO w Wiedniu.
Zainstalowano tam ową sieć w 2015 roku i już po 3 latach notowano liczne przypadki chorób u osób, poprzednio cieszących się pełnią zdrowia.
W tej sytuacji nie dziwi, że animatorzy tej sieci starają się poprzez odpowiednie reklamy ogłupiać społeczeństwo w każdym kraju.
Do tego celu w reklamach angażują znane osoby ze środowiska sportowego, show businessu.
Takim przedstawicielem w ogłupianiu ludności w przypadku sieci 5-G, stał się w reklamach telewizyjnych Adam Małysz.
Widać wyraźnie, że rzymska maksyma: pieniądz nie śmierdzi, sprawdza się i we współczesnych czasach.
Można brać udział w haniebnym procederze oszustwa, byleby… dobrze płacili.