List otwarty do Moniki Sapieżyńskiej
Szanowna Pani Pełnomocnik,
nazywam się Stanisław Olsztyn i chciałbym przedstawić Pani swoją historię, która jest przykładem, że dyskryminacja, zastraszanie i wyrzucanie z pracy w Policji ludzi uczciwych, z inicjatywą, prawomyślnych jest nadal na porządku dziennym, i nic nie zmieniło utworzenie w MSW stanowiska, które Pani zajmuje. Pani jest listkiem figowym MSW!
Przyznaję, że bardzo ładnym, ale niestety… tylko listkiem, który ma być medialną ochroną zasłaniającą „brudną rzeczywistość”. Ci, co mają dużo gwiazdek na pagonach dalej myślą, że są bezkarni i wcale nie wzięli do serca Pani słów, a może nawet nie słyszeli, tak jak ja do dzisiaj, że taki Pełnomocnik jest!
Szczerze i serdecznie uśmiałem się z buńczucznych słów, które wypowiedziała Pani 12 czerwca 2013 roku, na inaugurację pełnienia nowych obowiązków:
Jestem od tego żeby nikt w służbach podległych Ministrowi nie czuł się bezkarny. Bez względu ile jest gwiazdek na pagonach i wężyków, każdy będzie jednakowo odpowiadał.
Oj naiwna, naiwna, naiwna jak dziecko we mgle… choć w intencjach, to w to zasadzie pozytywna. Tak oceniam tę Pani wypowiedź, parafrazując pewnego mądrego kabareciarza. Proszę tego nie odbierać zupełnie negatywnie, bo ten tekst i do mnie pasuje! Ale my idealiści tak mamy. Ze szczegółami mojej historii może Pani zapoznać się, czytając mojego bloga kuprawdzie.pl.
Proponuję zacząć lekturę od Listu otwartego do Jerzego Dziewulskiego, który jest początkiem mojej historii, tj. wyrzucenia mnie z pracy. Mój staż pracy to 34 lata, z czego ostatnich 14 lat to praca w Policji na stanowiskach cywilnych. Byłem chwalony i nagradzany nawet przez KGP. Dopiero, gdy publicznie wskazałem na nieprawidłowości w KWP w Olsztynie, zostałem potraktowany nie jak sygnalista, a jak przestępca.
Z dniem 30.06.2014 r. zostałem pozbawiony pracy przez Komendanta Wojewódzkiego Policji w Olsztynie. I co Pani na to?
Może zapyta się Pani Pełnomocnika KWP w Olsztynie ds. Ochrony Praw Człowieka, albo związków zawodowych, jakie kroki podjęli do wyjaśnienia zachowania się „kierownictwa służbowego wyższego stopnia”, które ma na pagonach dużo gwiazdek i wężyków?
Ja zadbałem o swój interes kierując sprawę do Sądu Pracy. To, co powinno Panią zainteresować w szczególności, to zastraszanie i mobbing wobec mnie, mojego bezpośredniego przełożonego (policjanta), i pozostałych pracowników i policjantów zastosowany przez Zastępcę Komendanta Wojewódzkiego Policji w Olsztynie podinsp. Adama Kalla.
Klasycznym przykładem mobbingu i zastraszania jest wypowiedź tego urzędnika państwowego, skierowana do mojego przełożonego, w godzinę po wysłaniu do KWP “Listu otwartego do JD”: Póki pan jeszcze jesteś naczelnikiem, to proszę odsunąć Olsztyna od pracy!
W jednym zdaniu mobbing i zastraszanie w najczystszej postaci. On wydał na mnie wyrok po przeczytaniu listu. On zapowiada, że mój naczelnik wkrótce przestanie być naczelnikiem. On informuje wszystkich, że taki los spotka każdego kto „mu podskoczy”.
Ma gdzieś postępowanie wyjaśniające, procedury dyscyplinarne, prawa pracownicze, prawa obywatela i człowieka! Ma gdzieś, że to, co opisałem w liście jest prawdą. Ma gdzieś swojego przełożonego, który może mieć inne zdanie. Ma gdzieś KGP, bo oni też robią takie niecelowe, nieracjonalne zakupy. Ma gdzieś Pani słowa o równości w MSW. A ja myślałem, że po takich słowach, to Adam Kall powinien być zawieszony w obowiązkach w tym dniu, w którym je wypowiedział! Oj naiwny, naiwny ten Stasio. Mało tego. Adam Kall oskarżył mnie o zniesławienie!
No cóż… jeżeli prawda może zniesławiać, to ja chętnie poddam się osądowi sądowemu. Już potwierdziłem u Prokuratora, że podtrzymuję swoją opinię o Adamie Kalle i wcale nie będę płakać, gdy utraci on zaufanie przełożonych, i zostanie odesłany tam, gdzie jest jego miejsce.
Reasumując: mam nadzieję, że moja sprawa Panią zainteresuje, i otrzymam odpowiedź na ten list. Odpowiedź też upublicznię na blogu. Ja działam z otwartą przyłbicą, i liczę na akceptację takiej postawy przez Panią. Moja historia może być przykładem, jak należy, lub jak nie należy postępować, w zależności od tego jakie się ma zasady życiowe, i co dla człowieka znaczy PRAWDA.
Pozdrawiam. Stanisław Olsztyn – Olsztyn, 10 lipca 2014 r.
PS.
Sprawę zastraszania policjanta zgłaszałem do BSW, ale jak Pani się z pewnością domyśla, nie wszczęto postępowania, bo nie było notatki tego zastraszanego! Chłop się boi o swoją posadę, a oni chcą, by pisał notatki na szefa. Iście makiaweliczne podejście.
List otwarty do Moniki Sapieżyńskiej napisałem i opublikowałem na blogu 10 lipca 2014 roku. Wskutek prac porządkowych związanych ze zmianą – między innymi – szaty graficznej, przedmiotowy wpis usunąłem. Obecnie przywracam ten wpis, wraz z komentarzami. Monika Sapieżyńska odpowiedziała na mój list!
Witek pisze:
11 lipca 2014 o 10:45
Stasiu!
Dwóch moich kolegów musiało skorzystać z pomocy psychologa, jeden miał czarne myśli i był przygotowany choćby na śmierć głodową zamiast wrócić a jeszcze jeden dostał zawału. Nikt z nich nie zasłużył na taki los. TY dzielnie się trzymasz i myślę, że masz rację, że pisanie na blogu pomaga przetrwać. Dlatego wspieram Cię bo mam ogromny szacunek dla NIEZŁOMNYCH.
Stanisław Olsztyn pisze:
11 lipca 2014 o 11:10
Dziękuję! Psycholog, psychiatra to lekarze dusz… już mi pomogli. Zwłaszcza Ci co są na etatach w KWP. Bardzo dużo dały mi ich szkolenia na temat radzenia sobie ze stresem. Szkoda tylko, że nie było ich gdy wręczano mi wypowiedzenie w takich “nagłych” okolicznościach. Może w tym czasie mieli briefing z Adamem Kall… ten to miał stres
Witek pisze:
10 lipca 2014 o 23:47
Gdybym był rzecznikiem to post pana Obserwatora mocno by mnie zmobilizował do udowodnienia, że to nie tylko ciepła posadka. Dzięki za takie działanie bo cel jest oczywisty i słuszny.
Stanisław Olsztyn pisze:
11 lipca 2014 o 10:16
Dziękuję! Moim zdaniem: lekka krytyka — inteligentnych ludzi mobilizuje do działania a nie… demobilizuje
Obserwator pisze:
10 lipca 2014 o 23:39
Oczywiście zgadzam się, że mamy podobne zdanie o tego typu stanowiskach.
Teraz pozostaje tylko pytanie o sens pisania przez Pana listów otwartych. Czy mają one odnieść jakikolwiek skutek (co, jak wierzę, jest Pana intencją)? Czy też są one może pewną formą sztuki dla sztuki zgodnie z przyjętą na tym blogu konwencją (o co jednak Pana nie posądzam).
W mojej ocenie pisanie listu otwartego, na wstępie którego w pewnym sensie lekceważy się adresata (a przynajmniej w tym wypadku tak ja to odebrałem), mija się bowiem z celem.
Pozdrawiam i jak wskazuje przyjęty przeze mnie nick Obserwuję.
Stanisław Olsztyn pisze:
11 lipca 2014 o 10:13
Dziękuję! Piszę listy otwarte po to by informować o danym problemie nie tylko adresata ale chcę jednocześnie by dany problem poznało jak najwięcej ludzi. A czy list otwarty dotrze do adresata i czy otrzymam odpowiedź to już inna sprawa. Są tacy co olewają Stasia ale są i tacy co odpowiadają! Z pewnością tych odpowiadających będzie przybywać w miarę wzrostu ilości moich czytelników. To chyba oczywiste, że prowadzę bloga nie “do szuflady” a dla siebie i dla czytelników, których chcę mieć jak najwięcej. Cały blog, nie tylko listy otwarte, to nie sztuka dla sztuki ale forma mojej obrony! Gdybym nie zaczął się tutaj wypowiadać to pewnie już byłbym… w szpitalu psychiatrycznym! Zauważ Obserwatorze, że coraz więcej piszę o ogólnych wydarzeniach bezpośrednio nie dotyczących sprawy mojego zwolnienia z pracy. Tak jak napisałem na stronie “Kim jestem” blog ma służyć konfrontacji moich poglądów z poglądami moich czytelników. I taka dyskusja jaką prowadzę z Tobą, to jest to o co mi chodziło!!! Dziękuję Ci ponownie za aktywność… i proszę o więcej Jeżeli masz chęć i możliwości to możesz napisać artykuł o dowolnym problemie, a ja go zamieszczę jako wpis na blogu. Zapraszam na łamy Adres znasz.
Obserwator pisze:
10 lipca 2014 o 23:04
Witam ponownie.
Jako obiektywny Obserwator tego bloga muszę stwierdzić, iż wątpię w jakikolwiek skutek tego listu otwartego.
Po pierwsze oczywistym jest, że tego stanowiska typu Pełnomocnik “Kogokolwiek” ds. praw człowieka, równouprawnienia itd. są tylko fajnymi, ciepłymi posadkami, na których osoby je zajmujące udają, że coś robią (czasem napiszą jakieś pisemko lub na jakieś odpowiedzą). Tak więc z zasady wątpię, aby tacy pełnomocnicy rzeczywiście rozwiązywali jakiekolwiek problemy.
Po drugie natomiast nawet gdyby Pani Monika Sapieżyńska okazała się wyjątkiem od zasady, którą opisałem powyżej, to wątpię, aby po lekceważącym i dającym do zrozumienia, że i tak nie jest w stanie nic zrobić wstępie do listu (tak przynajmniej ja go odebrałem) chciało jej się cokolwiek zrobić. Mi by się w takim wypadku nie chciało (ale oczywiście nie jestem wzorem godnym naśladowania).
Pozdrawiam Panie Stanisławie.
Stanisław Olsztyn pisze:
10 lipca 2014 o 23:20
Dziękuję! No i widzisz Obserwatorze, napisałeś we wstępie komentarza… to samo co ja we wstępie listu, tylko użyłeś innych słów
Poza tym liczę na inteligencję i ambicję p. Moniki. Czas pokaże, który z nas się myli w ocenie p. Pełnomocnik i w ocenie skuteczności mojego listu Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za merytoryczny komentarz! Tak trzymaj!
Witek pisze:
10 lipca 2014 o 15:09
Pewnie nowy szef zechce posprzątać po starym. Oby to dla wszystkich pracowników cywilnych dobrze się skończyło.
Stanisław Olsztyn pisze:
10 lipca 2014 o 18:38
Dziękuję! Widzisz z szefami to tak jest, dzisiaj jeden jutro drugi Moja koleżanka z pracy mówiła: ja przeżyłam już chyba 12 naczelników to i przeżyję 13-ego! Optymistka… i tak trzymać!
Witek pisze:
10 lipca 2014 o 12:23
Dużo tam ostatnio się działo.
Stanisław Olsztyn pisze:
10 lipca 2014 o 14:04
Dziękuję! Zgadza się. Pani Monika pewnie wkrótce będzie mieć nowego szefa