Sprawiedliwość zwyciężyła!
Znajomi i rodzina znając moją sytuację podsuwają mi do lektury artykuły związane z walką w sądach o prawa pracownicze.
Nie czytam poradników dla kobiet ale dzisiaj żona pokazała mi miesięcznik Dobre rady 05/2014 z artykułem Małgorzaty Grotowskiej zatytułowanym: Sprawiedliwość zwyciężyła.
Artykuł jest opisem perypetii Anny, 35-letniej doktorantki z ekonomii, która została zwolniona z pracy na uczelni po tym, jak pozwała pracodawcę o mobbing.
Zainteresowanych szczegółami odsyłam do lektury miesięcznika. Nie znalazłem artykułu Sprawiedliwość zwyciężyła na stronie internetowej, to nie mogę zamieścić linku do niego.
Poniżej cytuję fragmenty tekstu, które są bardzo charakterystyczne dla wielu takich spraw, w tym i mojej.
Konflikt w pracy zaczął się kilka lat temu. Anna zauważyła, że jej przełożony, Andrzej K., coraz częściej pozwala sobie na złośliwe uwagi pod jej adresem”
„Trudna sytuacja w pracy odbiła się na moim zdrowiu. Miałam bóle serca, duszności, cierpiałam na bezsenność.”
W sądzie rejonowym złożyła z powództwa cywilnego pozew o mobbing. Chciała, by przełożony przeprosił ją na łamach uczelnianej gazety i wypłacił odszkodowanie.
Kilka tygodni po pierwszej rozprawie wręczono Annie wypowiedzenie.
Postanowiła szukać sprawiedliwości w sądzie pracy. Skorzystała z pomocy znajomego prawnika. Złożyła pozew o przywrócenie do pracy.
Bardzo skrupulatnie przygotowała się do rozprawy. Sąd powołał na świadków pracowników uczelni. Musieli zeznawać. Batalia trwała pół roku. Anna ją wygrała i została przywrócona do pracy.
Uczelnia musi ponieść koszty procesu i wypłacić odszkodowanie.
Kiedy w sądzie toczyła się moja sprawa, nikt z moich kolegów i koleżanek z uczelni nie chciał dobrowolnie zeznawać w mojej sprawie.
Rozumiem ich, bo byli w trudnej sytuacji. Wciąż pracowali i nie chcieli się narażać na nieprzyjemności ze strony przełożonego. Musiałam powołać na świadków bez ich zgody.
Koledzy mieli do mnie żal, że byli zmuszeni zeznawać zgodnie z prawdą, ale przeciwko przełożonemu.
Anna ma nadzieję, że niedługo wygra też proces w sądzie rejonowym o mobbing.
Redakcja miesięcznika Dobre rady zamieściła przy ww. artykule rady eksperta rzecznika prasowego Okręgowego Inspektoratu Pracy Marii Kacprzak-Rawa.
Niektóre z nich cytuję:
3 lata mamy na złożenie pozwu o: niewypłacone wynagrodzenie za godziny nadliczbowe, niewypłaconą odprawę, dyskryminację, mobbing.
W pozwie do sądu pracy trzeba określić swoje żądania. Pracownik musi też przedstawić uzasadnienie swojego roszczenia.
Pracownik nie wnosi opłat, chyba że jego roszczenie przekracza 50 tys. zł.
Zanim pójdziemy do sądu pracy warto zgłosić się do Okręgowego Inspektoratu Pracy, gdzie uzyskamy darmową pomoc prawną.
Los Anny jest przykładem na to, że o sprawiedliwy wyrok warto walczyć do końca. Tym razem sprawiedliwość zwyciężyła!
Ano zastraszyli ale podejrzewam, że znowu z naruszeniem prawa. Nie mam jeszcze kopii ich pisma ale z tego co wiem to ich argumenty nie maja racji bytu w policji. Raczej maja zastosowanie w przeciwdziałaniu nieuczciwej konkurencji i szpiegostwie przemysłowym. Jak tylko dostanę kopię to skonsultuję jej treść z prawnikiem i dam Ci znać ale proszę byś nie ujawniał wszystkiego bo dajesz czas na opracowanie strategii walki z sobą samym. Serdeczność i otwartość sprawdza się tylko w kontaktach z ludźmi takimi jak Ty.
Dziękuję! Moja strategia jest prosta i znana… PRAWDA 🙂
Ty nie musisz niczego. Przecież to firma dała Ci wymówienie i to ona powinna udowodnić słuszność i zgodność z prawem swojej decyzji. Nie musisz przeprowadzać postępowania dowodowego w temacie braku elementarnego szacunku dla pracownika bo to samo wyjdzie w trakcie.
Dziękuję! Ciut muszę – by udowodnić, że próba natychmiastowego usunięcia mnie z pracy to prywata i łamanie prawa by zamknąć mi usta i zastraszyć innych. Innych zastraszyli skutecznie, co doskonale widać po komentarzach.
Tak też i ja zrobiłem. Byłem przedtem w Inspekcji Pracy i przy okazji dowiedziałem się, że już pierwszego dnia po przywróceniu kolegów do pracy było szukanie ludzi do zwolnienia po wykonanej w tym celu akcji z alkomatem. Mój były dyrektor, który nie raczył nawet odpowiedzieć na pismo w sprawie zaległych świadczeń został pozwany przez Inspekcję Pracy do sądu z wnioskiem o ukaranie. Oczywiście pieniądze ma mi zwrócić w ratach i na razie wywiązuje się z ugody sądowej. W razie czego mam już wszystko co potrzeba by sprawą mógł zająć się komornik. Trochę to trwa ale generalnie sądy wiedzą jakie są stosunki pomiędzy pracodawcą a pracownikiem. Nasze przypadki nie są odosobnione więc czekaj cierpliwie zwycięstwa. W naszej firmie jest pracownik, który wygrał z naszą firmą w sądzie i przeżył. Oczywiście zapłacili mu za okres kiedy był bez pracy. Niedługo dostanie wcześniejszą emeryturę. Przy okazji pozdrawiam go.
Dziękuję! Budujące przykłady. Sądy wiedzą, że pracownik jest jednak słabszą stroną w konflikcie z pracodawcą i jeżeli dostarczy się im dużo dowodów i dobre uzasadnienie to można mieć nadzieję na sukces 🙂