Jestem mordercą – Degrengolada systemu i funkcjonariusza
Jestem mordercą – film w reżyserii Macieja Pieprzycy to nie kryminał. Jeszcze przed premierą, można było w 99 procentach przewidzieć jego fabułę. Po obejrzeniu zwiastuna, idąc do kina, nie oczekiwałem emocji związanych z poszukiwaniem mordercy. Także zakończenie filmu, zdawało się być oczywiste.
Każdy, kto pamięta czasy głębokiego PRL-u, z pewnością przypomina sprawę wampira z Zagłębia, seryjnego mordercy, który zabił 14 kobiet. Zdzisław Marchwicki został skazany na karę śmierci i powieszony. Sprawa udowodnienia winy Marchwickiemu i uczciwości procesu, budzi wątpliwości do dziś.
Film fabularny Jestem mordercą to – w pewnym zakresie – przeniesienie na duży ekran, filmu dokumentalnego Macieja Pieprzycy z 1998 roku. Gdyby Maciej Pieprzyca skupił się na faktach i dokumentach z procesu wampira z Zagłębia, i poprzez nie, chciałby udowodnić, że jednak doszło do sądowej pomyłki, to film fabularny byłby klapą.
Dla mnie film Jestem mordercą, to nie portret psychologiczny domniemanego mordercy, ani historia śledztwa i procesu sprzed lat. Jestem mordercą to ponadczasowe studium degrengolady funkcjonariusza i środowiska, które z założenia powinno stać na straży bezpieczeństwa i porządku publicznego.
Głównym bohaterem filmu, nie jest domniemany morderca Wiesław Kalicki, zagrany znakomicie przez niezawodnego Arkadiusza Jakubika. Misję ujęcia wampira z Zagłębia otrzymuje młody, ambitny milicjant Janusz Jasiński, w którego wcielił się nieznany mi dotychczas Mirosław Haniszewski.
I to jego przeżycia stanowią dla mnie clou filmu. Mirosław Haniszewski swoją grą, przypomina mi w dużym stopniu, grę Jerzego Stuhra z Amatora czy też Wodzireja.
Mirosław Haniszewski jest wiarygodny w roli człowieka, który na początku – w życiu i w pracy – ma się za wiernego męża, troskliwego ojca, dobrego kolegę z pracy, bystrego i uczciwego milicjanta. Problemy i rozterki pojawiają się z chwilą, gdy opowiedzenie się po stronie PRAWDY, może okazać się… nieopłacalne.
I niestety Janusz Jasiński z biegiem filmowych minut, coraz bardziej rozmija się z uczciwością i prawdą. System w którym funkcjonuje sprawia, że z prawego milicjanta przeobraża się w świnię, która za wszelką cenę, nie chce być oderwana od koryta. W wyniku konformistycznej postawy traci rodzinę, przyjaciół ale zdobywa zaufanie u przełożonych i dobra materialne: telewizor kolorowy i nowe mieszkanie.
Deja vu?!
Młodszy inspektorze Adamie Kall, koniecznie obejrzyj ten film na telewizorze 3D i w apartamencie, który użytkujesz, a później napisz raport na Macieja Pieprzycę, że zachował się niegodnie i sportretował ciebie w tak obrzydliwej postaci. Mogę być za świadka oskarżenia, że nie miałem wątpliwości, kto w rzeczywistości jest filmowym Januszem Jasińskim.
Film nie nudzi. Akcja jest wartka. Aktorzy spisują się znakomicie. O Arkadiuszu Jakubiku i Mirosławie Haniszewskim już napisałem. Świetna, balansująca na granicy pastiszu, jest Agata Kulesza, w roli Lidii Kalickiej, żony wampira. Przekonał mnie do swojej gry, także Michał Żurawski. Jego kreacja milicjanta Marka, przypomina mi wielu milicjantów z tamtych i policjantów z dzisiejszych czasów.
Kogo rajcują tylko kryminały z zagadką i wartką akcją, niech nie idzie na film Jestem mordercą. Kto chce przeżyć w kinie rozterki egzystencjalne, nie będzie filmem zawiedziony.
Kto chce zapoznać się z postawą życiową wielu ówczesnych milicjantów i obecnych policjantów, takich jak np. mł. insp. Adam Kall, czy nadkom. Jacek Stankiewicz, będzie filmem szczególnie usatysfakcjonowany.
Polecam pójście na ten film wszystkim policjantom z KWP w Olsztynie, których serdecznie pozdrawiam. Oczywiście, oprócz tego jednego – mojego mordercy! Aaaa… tego drugiego, który wzgardził moim przywitaniem… także mam głęboko w 3 D 😉