Od podłości do podłości
Podłość jest najgorszą cechą człowieka. Podły – to osoba, instytucja świadomie postępująca nieuczciwie, nieszlachetnie, nikczemnie. Na określenie podłości jest kilkadziesiąt synonimów. Patrząc na jedną z ostatnich okładek (NIE)Faktu podłość zdaje się też nie mieć granic. A czy inne są lepsze?
Fakt zakpił ze śmierci Leszka Millera – juniora. Podłość wyrządzona Leszkowi Millerowi, politykowi, który nie jest z mojej bajki, chociaż z niektórymi jego poglądami można było się zgodzić, to… Fakt. Ale podłość ta nie ma nic wspólnego z faktem.
Chociaż nazywają się polskojęzycznymi, to na naszym, polskim rynku prasowym są takie brukowce, które schodzą poniżej poziomu bruku. Karmią się niewybrednymi sensacyjkami. I tak egzystują… od podłości do podłości.
Znowu kpina (NIE)Faktu z powagi śmierci. Tym razem personifikuje zwierzątko – choćby nie wiem jak miluśką suczkę Ramonkę – które odeszło do swojej pani.
Cierpliwość Narodu Polskiego jest wielka, ale nie niewyczerpana. Kończą się harce liberalnego lewactwa, którym nie w smak wartości, według jakich chcą żyć Polacy.
Podłość wymaga zdecydowanej i natychmiastowej reakcji, jak to zrobił Patryk Jaki w stosunku do pewnej redaktor z francuskiego, a teraz czeskiego Radia Zet.
Zdecydowanie określił jej pytanie jako bezczelne, sugerujące, że wykorzystał w kampanii wyborczej swoje dziecko.
Dziennikarka nie pytała o to samo Bronisława Komorowskiego, gdy wykorzystywał i fotografował się ze swoimi … pełnosprawnymi dziećmi.
Wirtualna Polska na swojej stronie musiała przeprosić – też mi kara; nie zasądzono 30.000 zł na cele społeczne – ojca Tadeusza Rydzyka za podłe pomówienie jakoby był w setce najbogatszych Polaków. Wielkiej krzywdy sędziowie wp.pl nie zrobili.
Leszek Miller pozwie szwajcarsko–niemiecki Fakt – którego redaktor naczelny już zrezygnował z posady – za rażące naruszenie dóbr osobistych.
Minister Zbigniew Ziobro pozwie Gazetę Wyborczą za kłamliwą, oszczerczą, fałszywą informację, że nie wszystkich pedofilów umieszczano w „Rejestrze”. A GW była taką gorącą przeciwniczką Rejestru pedofilów.
Oby to nie byli sędziowie jak Igor Tuleya – niezawisły KODziarz, syn TW „Lucyna” – który idąc śladem SN i sądu w Łodzi, skierował do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytanie prejudycjalne.
Odkłada w czasie sprawę bandytów i tym samym naraża na trwanie w traumie ich ofiary. Nie podłe?
Tuleya mianowicie zapytał Trybunał:
Czy prawo unijne należy interpretować w ten sposób, że obowiązek państw członkowskich do ustanowienia środków zaskarżenia niezbędnych do zapewnienia skutecznej ochrony sądowej sprzeciwia się przepisom likwidującym gwarancje niezależnego postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów w Polsce poprzez wpływ polityczny na prowadzenie postępowań dyscyplinarnych i powstanie ryzyka wykorzystywania systemu środków dyscyplinarnych do politycznej kontroli treści orzeczeń sądowych?
Czy ktoś zrozumiał coś z tego? Pisząc ludzkim językiem, Tuleya najzwyczajniej boi się, że za nadzwyczajne złagodzenie kary dla bandytów (brutalne porwania dla okupu – obcinanie palców swoim ofiarom i zabójstwa), bo poszli na współpracę z prokuraturą, może mu grozić dyscyplinarka!
A na sumieniu ma też inne grzeszki: uzasadnienie wyroku dla groźnego przestępcy Szkatuły, porównanie działań CBA do działań stalinowskich, czy wyroki w sprawie służb PRL.
Czy takich Faktów i Tuleyów potrzebujemy?