Stefan Dziembowski: Na moich oczach siekierą rąbali ich głowy! Nie zapomnę!
Z okazji Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu, przypominam mój wpis z 6 lutego 2017 r. Stefan Dziembowski – naoczny świadek rzezi na Wołyniu – wypowiedział się w olsztyńskiej Książnicy Polskiej – 2 lutego 2017 r. – w ramach Debaty z Debatą
Nazywam się Stefan Dziembowski. Mam już 80 lat. Mieszkam w Olsztynie od 30 lat, od 1945 roku w Ostródzie. Urodziłem się w miejscowości Natalja, powiat Kostopol… Ja nie mogę słuchać i wierzyć ludziom, którzy mają tytuły profesorskie wyczytane w książkach, czy gdzieś tam z pisma, i zaprzeczać temu, co moje oczy widziały. Ja jako pięcioletnie dziecko, byłem zakopany za stodołą w zbożu, bo w tym czasie – w nocy – mordowali mego ojca.
Kto go mordował? Młodzież ukraińska.
Podkreślam. Nie było tam starych, ale był w wieku ojca kolega, który 30 lat z nim jeździł do Janowej Doliny, do kamieniołomu, żeby wozić odpady, żeby zarobić na drugi dzień. Jak mordowali… tata poszedł do domu i tam go złapali. Wyciągnęli na podwórko, no i zabić go trzeba. Jak? Ty jesteś przyjaciel, to ty pokaż, że jesteś Ukraińcem.
I do tego przyjaciela, z którym 30 lat jeździł, on mu nogi wykręcał. On do ostatniego roku życia chodził na kulach w Ostródzie… Po tej historii, ojciec został wywieziony do Kostopola. I skąd to się zaczęło? W niedzielę, jak wszyscy katolicy do kościoła idą. Na drzwiach w kościele było napisane, po rusku, po ukraińsku: …za każdego Polaka nagroda czeka.
I od tego się zaczęło. Uciekaliśmy do Kostopola. Nie wiem jaką drogą. W każdym bądź razie moje oczy – nie w historii, nie w książce – widziały: dzieci porozrywane, kobiety… piersi miały powycinane, rozebrane, na kołku jedna… mężczyzna był rozcięty w połowie…
Uciekamy dalej. Uciekamy, doszliśmy do wioski, niedaleko, 16 kilometrów od Kostopola. Jest wioska, kolonia, kilka domków. Szedł z nami wujek i jeszcze jakiś mężczyzna – obstawa – żeby nas bronić. Doszliśmy do tego domku.
W domu było około… może 12 osób, starszych ludzi. Siedzimy, rozmawiamy… Duży pokój. Na środku był taki piec: duży, szeroki z kominem wystawionym. Dookoła gliniana podłoga… W tym palenisku były takie kloce i drzewa były poukładane dookoła…
Najpierw informacja, że idą Ukraińcy.
Mama za dzieci… ja się gdzieś mamie w sieni zgubiłem. Zostałem jakimś cudem. Więc wróciłem z powrotem. Kazali… Ukraińcy idą! Ty uciekaj, chowaj się. No gdzie? Schowałem się między te drzewa. Wpadło ich może ośmiu, dziewięciu. Te starsze osoby, to były starsze osoby, kobiety i mężczyźni.
Położyli na podłogę. Na moich oczach siekierą rąbali ich głowy! To moje oczy widziały. Nie wiem dlaczego…
Ja do pana profesora. Pan w książce czyta. Pan mówi to, tamto. Powołuje się na Jana Pawła II, katolik. I pan chce, żebym ja katolik, jako chrześcijanin zapomniał o tym? Nie zapomnę! Czy pan zrozumie? Katolik nie zapomni! Moja pamięć będzie tak długo, jak będę żył… Mnie nocami to się śni, a pan chce zapomnieć.
Wracamy do pomocy dla Ukrainy. Jesteśmy za, bo byli i Ukraińcy porządni, którzy ostrzegali Polaków. Uciekajcie, bo was będą… rezać i te inne rzeczy. Też pamiętam te słowa. Było dużo informacji. Pomagali. Jestem za… uważam, że Ukrainie trzeba pomóc, ale jeden warunek. Panowie historycy. Powołujecie się na różne rzeczy, a ja wam przypomnę. Niemcy, żeby pomóc i w zgodzie żyć, to kanclerz przyszedł, ukląkł i przeprosił.
Pytam się! Który z przywódców Ukrainy przeprosił za to, że nam taką krzywdę zrobili? Proszę przeprosić, a my jesteśmy sercem i duszą otwarci. Dziękuję uprzejmie.
Na moich oczach siekierą rąbali ich głowy! Nie zapomnę!
Pomimo traumatycznych przeżyć Stefan Dziembowski jest za wspieraniem Ukrainy. Stawia jeden warunek: szczere przeprosiny przywódcy Ukrainy za rzeź wołyńską. Czy to wygórowane życzenie?!