Święte krowy w Policji, pasą swoje brzuchy od lat!
Święte krowy nie tylko w Indiach mają się super! W polskiej Policji pasą swoje brzuchy od lat! Kiedy dowiedziałem się, że w Policji funkcjonują święte krowy?
W Komendzie Wojewódzkiej Policji w Olsztynie zostałem zatrudniony z początkiem tego wieku, na stanowisku technika, w ówcześnie istniejącym Wydziale Administracyjno-Gospodarczym.
Niedługo po moim zatrudnieniu, tuż przed nowym rokiem wybuchła afera.
KWP w Olsztynie — chyba po raz pierwszy w jej historii – Urząd Skarbowy zablokował konto!
Okazało się, że blokada konta była efektem nieuregulowania w terminie podatku od nieruchomości za ośrodki wczasowe, które w tamtym okresie KWP posiadała.
Oczywiście, jeszcze w ten sam dzień, należność wraz z odsetkami została uregulowana.
Konto odblokowano ale powstała szkoda w postaci odsetek za nieterminowe opłacenie podatku.
Było tego dokładnie 15.897 zł.
I co to ma wspólnego ze mną? Ano ma… i to bardzo dużo. Wzywa mnie na dywanik naczelnik i zagaja mniej więcej tak:
Panie Stanisławie jest pan młodym pracownikiem w naszym wydziale, ale widzę w panu potencjał, dlatego przydzielam panu do przeprowadzenia postępowanie szkodowe. Wierzę, że pan z tym świetnie poradzi.
Do dzisiaj nie jestem pewien czy rzeczywiście naczelnik we mnie autentycznie uwierzył, czy to była tylko taka podpucha. Myślał, że pracownik niedoświadczony, to szybko przyjdzie po poradę i wtedy zrobi tak jak należy zrobić.
Panie naczelniku, jak się znów spotkamy, a od czasu do czasu potykamy się o siebie w Olsztynie, to o się zapytam.
15 stycznia roku pamiętnego, otrzymałem dwa protokoły szkód i przystąpiłem do intensywnej pracy.
Porozmawiałem z kierownikami ośrodków, a właściwie z jednym, bo drugi nie stawił się na moje wezwanie.
Rozmawiałem z burmistrzem miasteczka, do którego podatek wpływał i rozmawiałem z ówczesnym głównym księgowym.
Po tych rozmowach miałem pełny obraz sytuacji. Była szkoda, znalazłem przyczynę i byli winni tej sytuacji.
Przelałem swoją wiedzę na papier i zakończyłem – w dosyć krótkim czasie – postępowania szkodowe.
Dla mnie sprawa była prosta jak… prosta i napisałem konkretne, proste, logiczne – wynikające z obowiązującego prawa – wnioski.
Główny księgowy do zapłaty ok. 8.000 zł i dwaj kierownicy ośrodków po kwocie… nie pamiętam dokładnie jakiej, ale suma zwrotu należności wszystkich trzech wskazanych przeze mnie winowajców, musiała dawać kwotę 15.897 zł.
Zadowolony, że mam sprawę z głowy, projekty sprawozdań końcowych dałem do teczki naczelnika, do wstępnego zatwierdzenia.
Po jakimś czasie, naczelnik wzywa mnie do siebie i dowiaduję się, że to nie przejdzie!
Nie pamiętam jakie słowa wtedy padły. Skończyło się tym, że naczelnik pojechał z tymi moimi sprawozdaniami do siedziby KWP.
Po powrocie otrzymałem polecenie, że:
Prowadzone postępowania szkodowe będę mógł zamknąć, po zakończeniu kontroli doraźnej w sprawie zasadności wydatkowania środków finansowych przez kierowników ośrodków wczasowych.
Swoje końcowe wnioski, które przestawiłem do zatwierdzenia już w lutym, musiałem zweryfikować posiłkując się wnioskami zespołu kontrolnego Inspektoratu Komendanta Wojewódzkiego Policji.
Na wnioski z kontroli doraźnej musiałem poczekać do września.
Ja rozstrzygnąłem sprawę szkody w niecały miesiąc, a na zakończenie kontroli doraźnej prowadzonej przez zespół kontrolerów czekałem ponad pół roku.
Swoje wnioski z lutego dostosowałem do wniosków z kontroli doraźnej.
W końcowym efekcie — teraz po latach — już wiem, że nikt z winowajców, nie zwrócił do budżetu ani złotówki!
Właśnie wtedy dowiedziałem się, że w Policji są i świetnie funkcjonują święte krowy, których polskie prawo nie rusza, a wręcz je chroni!
Dla mnie pocieszające było to, że ten, którego ja wskazałem jako głównego winowajcę w swoich sprawozdaniach – które nie ujrzały światła dziennego, które zniszczyłem po zatwierdzeniu sprawozdań prawomyślnych – wcale nie był na mnie zły!
Mądra bestia! Tylko przez kilka następnych lat, wypominał mi, jak zdarzyło się spotkać w ciut luźniejszych okolicznościach:
Stachu ty chciałeś mnie oskubać draniu…. ale się nie dałem!
Szanuję chłopa za to po dzień dzisiejszy. Wiedział, że ja zrobiłem to nie ze złości, czy z jakiejś innej przyczyny. Tylko dla PRAWDY!
Moja pierwsza potyczka o prawdę w Policji była przegrana, ponieważ za mną stała tylko PRAWDA!
Układy i znajomości mieli ci co byli na stanowiskach… i tak pozostało!
Powyższy tekst jest zmodyfikowaną wersją mojego wpisu z 06 marca 2014 r. zatytułowanego Moja pierwsza potyczka z prawdą w Policji.
Dzisiejszy wpis dedykuję podinsp. Wiolettcie Podleszańskiej – ekspertowi Wydziału Kontroli Finansowo-Gospodarczej Biura Kontroli Komendy Głównej Policji i mł. insp. Jolancie Gralewicz-Zimoń – Naczelnikowi Wydziału Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie, z podziękowaniem za materiały źródłowe, które odświeżyły mi pamięć!
Oświadczam, że wpis sprzed roku też niósł w sobie PRAWDĘ i był mniej kłamliwy, niż Wasze wnioski z kontroli moich wpisów.
Przy kontroli trzeba myśleć i wyciągać logiczne, a nie wiernopoddańcze wnioski!
Wasza praca, drogie panie – poświęcona wyjaśnieniu nieprawidłowości, o których niby pisałem – w tamtym wpisie – zdała się psu na budę!
Materiały i przedstawione wnioski z kontroli są porażające dla Waszego profesjonalizmu.
Zaświadczają, że myślących logicznie, chcących dotrzeć do prawdy w służbach kontrolnych Policji, trzeba szukać z baterią słoneczną w ręku!
Dziękuję! Akceptuję… w nagrodę, że do mnie trafiliście.
Witam, bardzo ciekawy wpis. Czekam na więcej!
Pozdrawiam !
Dziękuję! Czekam na więcej! Pozdrawiam 🙂
Hejka, bardzo ciekawe. Czekam na jeszcze.
Pozdrawiam !
Dziękuję! Zapraszam do stałych wizyt. Pozdrawiam!