SZUBIENICE – Debata piórem Antoniego Górskiego
W październiku, z inicjatywy Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, odbyła się debata – szumnie nazwana konferencją naukową – o losie pomnika stojącego w centrum Olsztyna, popularnie nazywanego: SZUBIENICE.
Jeszcze tyle zakłamania i hipokryzji w jednym miejscu i czasie, nie zdarzyło się mi usłyszeć.
Redaktor Adam Socha znowu nakłamał, tak jak i wszyscy prelegenci, o Dunikowskim, rzekomym autorze pomnika.
Zarówno Dunikowski jak i Olsztyński Komitet Budowy nie mieli nic do powiedzenia w sprawie pomnika.
O wszystkim decydowała tzw. Komisja Ministerialna.
Dunikowski tylko sygnował dzieło swoim podpisem, zapewne przy wódzie, jak to u towarzyszy bywało w zwyczaju.
W rzeczywistości pomnik samym sobie wystawili Sowieci, a przede wszystkim Mieczysław Moczar.
Adam Socha broni sowieckiego przeżytku:
Pomnik należy pozostawić, ale konieczne jest obudowanie go wiedzą historyczną.
Stworzenie wokół niego programu edukacyjnego.
A to dobre sobie!
Rosja Sowiecka szybko się odcięła od czerwonych bojców i już w 1946 roku Armię Czerwoną przekształciła w Armię Radziecką.
Przykre, że z takim obłędnym pomysłem występuje również prezes „Świętej Warmii” bezczeszcząc Świętą Ziemię.
Powstaje tu pytanie i zarazem obawa, czy ta edukacja dalej nie byłaby zakłamana?
A jeśli miałaby być opisana prawda, to jak gorący zwolennicy dobrych stosunków z Rosją i otwarcia się na Obwód Kaliningradzki układaliby się z Władimirem Putinem, też przecież gorącym fanem Armii Czerwonej?
Czy obrońcy staui nie gonią w piętkę?
Uważają, że pozbycie się wybitnego dzieła, wybitnego rzeźbiarza byłoby barbarzyństwem.
A gdyby w Olsztynie stał Pomnik Wdzięczności Armii Niemieckiej, to usunięcie go, też byłoby barbarzyństwem?
Czy międzynarodowy socjalizm jest lepszy od narodowego socjalizmu?
Jedyny głos rozsądku wskazywał na potrzebę odróżnienia ofiary od najeźdźcy.
Wbrew temu, co głoszą towarzysze, gdyby Armia Czerwona nie wbiła nam zdradziecko noża w plecy, to można założyć, że nie byłoby Auschwitz i bojcy nie musieliby ginąć za nasze wyzwolenie.
Między bandytami różnie bywa.
Dawni przyjaciele pożarli się ze sobą i jeden został unicestwiony, a drugi urósł w potęgę, a Zachodowi, wyczerpanemu wojną, nie chciało się już zajmować Związkiem Sowieckim.
Wybitny artysta, gdyby miał resztki honoru i nie był peerelowskim i moskiewskim sługusem, nie stworzyłby Szubienic, w hołdzie… okupantowi.
Wolne Narody zawsze burzyły pomniki swoich okupantów.
Jeden z prelegentów wychylił się i podniósł argument, że:
Armia Czerwona stanowiła ochronę miejscowej ludności przed szabrownikami.
Kuriozalnym pomysłem jest też stworzenie parku, czy skansenu w środku naszego miasta. Szubienice już są.
Ulicę Piłudskiego przekształcić w Aleję Szucha, a w Urzędzie Marszałkowskim odrestaurować siedzibę Gestapo!
Koronny argument:
Zachować pomnik jako miejsce niekończącej się dyskusji.
No i o to chodzi. Wiadomo jak Polacy dyskutują: wojna polsko-polskokomunistyczna gotowa!
Komu zależy, aby w Polsce był zamęt?
Właśnie tylko w taki sposób można utrzymać nieodpowiedzialnych Polaczków w karbach, bo inaczej się nie da.
Oczywiście, jak przy wszystkich tematach, ni z gruszki, ni z pietruszki pojawiła się kwestia żydowska.
Przedsiębiorstwo Holokaust musi robić interes, gdzie się tylko okazja nadarzy… ale ja dzisiaj nie o tym.
Wszystkie pomysły na zachowanie sowieckiego ścierwa to nie tylko bezdenna głupota – to przede wszystkim rozbijacka robota.
Przestrzegam zwolenników pozbycia się SZUBIENIC przed nieprzemyślanymi działaniami.
Przeniesienie Szubienic na cmentarz sowiecki, gdzie pełno sierpów i młotów, to chcecie własnymi rękami jeszcze ich dokładać?
Proszę… nie robić też takich błędów, jak mylenie Armii Czerwonej z Armią Radziecką, bo potem nic dziwnego, że wojewoda przegrywa w WSA sprawę o dekomunizację.
Dopóki będzie istniał symbol zniewolenia Polaków – SZUBIENICE – dopóty znajdą się obrońcy dobrego imienia zbrodniczej Armii Czerwonej i będzie niezgoda między Polakami.
Ruskij jazyk nie jest mi obcy, chociaż świetni pedagodzy za moich czasów podstawówki twierdzili, że w djerewnie to nie na wsi, a w tartaku…na jakim poziomie uczyli, taki on jest, nie pragnę o więcej, niemiecki jest toporny, a Jidysz nigdy nie był mi do niczego potrzebny, również nie mam pragnień aby się go uczyć. Olsztyn dopóki się nie uwolni spod buta, zobaczy kasę jak świnia siodło😉, ale pseudonim Rockefeller nie wadzi😉Grunt to podchodzić z humorem to tępactwa i konsekwentnie zdejmować z siebie tego topornego buciora, z którego od lat 50tych słoma wystaje.
Dziękuję! Bez humoru to ja już bym był w Tworkach. A tak… mam nadzieję, że dożyję czasów, gdy w moim 😉 centrum już nie będzie SZUBIENIC… z sierpem i młotem!
Ja się po dziś dzień nadziwić nie mogę, że możemy po polsku rozmawiać.
Dziękuję! A znasz “ruskij jazyk” czy “szprechasz”? 😉 A może nieobcy Ci Jidysz? Ja chciałbym je znać… niektórzy już zgadli, że OLSZTYN to wcześniej nazywał się… ROCKEFELLER… tylko, gdzie ta kasa? 😉