Czego nie powie Masa o polskiej mafii? Wojciech Sumliński
Lektura dla ludzi myślących odważnie, trzeźwo i niezależnie.
Powyższe zdanie to cytat z fiszki książki Wojciecha Sumlińskiego: Czego nie powie Masa o polskiej mafii?, który ma zachęcać potencjalnego czytelnika do zanurzenia się w polską rzeczywistość, czyli bagno i jezioro ciemności, z końcowych lat XX wieku i początkowych XXI wieku.
Nową książkę dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego przeczytałem w jedno popołudnie.
Nie był to wyczyn, ponieważ gruba na 365 stron książka, to w zasadzie 197 stron właściwego tekstu, a pozostałe strony to dokumenty: protokoły z przesłuchań Jarosława Sokołowskiego znanego społeczeństwu pod ksywą Masa.
Treść tych dokumentów została przytoczona w II Rozdziale książki zatytułowanym Co naprawdę zeznał „Masa”? str. 32 – 85.
Jak się okazało po przeczytaniu książki, to zeznania Masy były najmniej ciekawym jej rozdziałem.
O gangsterskiej przeszłości takich typów jak Masa, z grubsza wiedziałem już z artykułów prasowych, a operację z automatami do gry, czy wymuszanie haraczy od restauratorów, dosyć dobrze pokazywała TVP.
Informacje typu: kto kogo tłukł bejsbolem, czy komu musiała robić laskę zastraszona dziewczyna, wcale nie stanowią o atrakcyjności tej książki.
Najważniejsze wnioski z tej lektury, czytelnik może wysnuć sam, po tym, co Sumliński napisał w rozdziałach:
To tylko mafia.
Jezioro ciemności.
Stan gry.
Gdy modlisz się o deszcz – przygotuj się na błoto.
Będę szedł dalej.
Zakon i… Epilog.
Nie wiecie co to jest prawdziwa mafia?
Trzy firmy chcą wygrać przetarg na dwa miliardy. Jedna z wielkim doświadczeniem, działająca na rynku od lat, druga z wielkim kapitałem zagranicznym i szerokimi kontaktami, trzecia zarejestrowana na dwa miesiące przed przetargiem, bez żadnego doświadczenia i bez kapitału. Przetarg wygrywa ta trzecia.
To właśnie jest mafia.
I o tym właśnie jest ta książka. O tym nie powie Masa, ze strachu o… życie. I nie myślcie, że to jest książka o przetargach.
Nie wiecie co to jest prawdziwa republika kolesiów?
Trzy osoby chcą wygrać konkurs na wysoko opłacane stanowisko. Jeden koleś spoza firmy, polecony przez lobby samorządowo-partyjne, dla którego konkurs jest ogłaszany.
Drugi startuje jako zając dla tego pierwszego, tak na wszelki wypadek, gdyby nikt więcej się nie zgłosił – trzeba zachować pozory konkurencyjności wyboru.
Trzeci z firmy ale bez układów, który „uwierzył” w uczciwe zasady.
Nie muszę chyba dodawać, że wszyscy spełniali postawione wymagania, tak jak przy przetargu.
Czy ktoś z Was miałby chwilę zawahania we wskazaniu zwycięzcy konkursu?
I to jest właśnie republika kolesiów w pełnej krasie.
Smutne, że tak dzieje się nie tylko w Policji, i tragiczne dla Polski, że to ciągle trwa i końca nie widać!
A tak na marginesie. Widzicie istotne różnice – poza wysokością kwoty do wyjęcia z budżetu – w wyżej przedstawionych definicjach mafii i republiki kolesiów?
A co powiecie o skoku na kasę obecnej ekipy rządzącej?
Obsadzanie wyższych stanowisk w Korpusie Służby Cywilnej bez konkursów, a tylko z nadania partyjnego.
Dla mnie bomba! Proponuję pójście dalej i likwidację KSC.
Wszystkie stanowiska tylko dla kolesiów z republiki! Precz z hipokryzją! Niech zapanuje prawo i sprawiedliwość!
Wojciech Sumliński w Epilogu wyraźnie wskazuje, że wiąże duże nadzieje na sukces w walce z polską mafią po wyborze Andrzeja Dudy na Prezydenta RP.
Pewnie jego nadzieje na odzyskanie swojego kraju takim, jakim być powinien wzrosły, po wygranej PiS w wyborach parlamentarnych.
O tym nie napisał, ponieważ już we wrześniu oddał tekst do druku.
Czy dalej miałby taką niezachwianą nadzieję po awanturze o sędziów Trybunału Konstytucyjnego?
Dla mnie PiS jest nadzieją na szybki koniec warszawskiej republiki kolesiów w olsztyńskiej Policji… i tyle.
Czy zdefiniowana przez Sumlińskiego mafia zniknie z Policji i inny służb specjalnych?
Osobiście śmiem wątpić. Nie wierzę także w odchudzanie KGP.
Na rzeczywiste oczyszczenie Polski, trzeba będzie poczekać jeszcze co najmniej jedno pokolenie.
Na rzeczywiste ruchy zmierzające do oczyszczenia Polski, trzeba poczekać jeszcze co najmniej do następnych wyborów.
Może wtedy do władzy dojdą prawi i sprawiedliwi, niekoniecznie z PiS.
Na koniec uśmiechnąłem się do siebie, bo pomyślałem o tym, że – bez względu na rozczarowania, cierpienia i troski, jakie przynosi życie – świat nie musi być, jaki jest, ale jaki może być.
Jeśli ma się tylko odwagę, wiarę i nadzieję! Bo jutro znów wzejdzie słońce. I kto wie, co przyniesie nowy dzień?
Pod tym credo Wojciecha Sumlińskiego kończącego książkę Czego nie powie Masa o polskiej mafii? podpisuję się całym sercem.
Ja nie wiem, co przyniesie nowy rok, ale mam odwagę, wiarę i nadzieję myśleć, że go jeszcze przeżyję i zobaczę pozytywne zmiany w mojej Ojczyźnie, do których i sam się przyczynię.
Tak mi dopomóż WSZECHMOGĄCY!
19.12.2015 r.
Dla zwolenników “konkursów” na stanowiska polecam wiadomość z TVN24 Praca tylko dla rodziny.
Witam.
A propos wymienionej przez Pana “republiki kolesiów” to zapomniał Pan dodać, że ten rzekomy “koleś spoza firmy, polecony przez lobby samorządowo-partyjne, dla którego konkurs jest ogłaszany” przez wiele lat pracował w KWP i zajmował się zamówieniami publicznymi, a później wybudował filharmonię w Olsztynie i był w niej zastępcą dyrektora. A jakie Pan miał dokonania?
Jakie ma Pan dowody, że ten konkurs był ustawiony? Może w końcu poda Pan jakieś konkrety. Jak do tej pory cały czas zapowiada Pan tylko jakieś sensacje, ale nie dochodzi do ich ujawnienia. Od początku istnienia tego bloga zapowiadał Pan ujawnienie licznych nieprawidłowości w KWP. I jakie nieprawidłowości Pan ujawnił? Istnienie jakich nieprawidłowości Pan udowodnił?
Co więcej miał Pan opublikować fragmenty uzasadnień wyroków, które miały udowadniać niekompetencje sędziów orzekających w Pana sprawach. Czy jakiekolwiek zostały upublicznione? Wyrok w sprawie pracowniczej jest już prawomocny, więc co stoi na przeszkodzie, żeby te informacje podać?
Miały być opublikowane jakieś skandaliczne rozmowy “prowadzone w zaciszu gabinetów”. Również nic nie ma.
Panie Stanisławie może w końcu jakieś konkrety, a nie tylko insynuacje i niemające żadnej podstawy (poza urażoną ambicją) przypuszczenia.
Pozdrawiam
Obserwator
Dziękuję! No brawo “Obserwatorze”! Tym komentarzem mówisz więcej o sobie niż o mnie. Cieszę się, że wreszcie “pękłeś” i piszesz to co naprawdę myślisz. Cóż… znów mam potwierdzenie, że postępuję… ku prawdzie i w 100% sprawdza się moja… socjotechnika 😉 Teraz będę oczekiwał – nadaremnie – od Ciebie komentarza podpisanego imieniem i nazwiskiem – polecam logowanie się poprzez facebook. Dziękuję Ci jeszcze raz za komentarz, dzięki któremu odświeżyłem znaczenie dwóch związków frazeologicznych: “krokodyle łzy” i “czekać na Godota”. Pozdrawiam… i zachęcam do dalszej uważnej lektury mojego blogu. We wcześniejszych wpisach znajdziesz odpowiedź na prawie wszystkie pytania, które zadałeś 😉
Jak zwał tak zwał jedna swołocz! Z nimi nie wygrasz choć życzę powodzenia!
Dziękuję! Dopóki się walczy… nie jest się przegranym 🙂 Pozdrawiam.