Ja wszystkich was…! Komendant Mierzwa w swoim żywiole!
Obiecałem koleżance, że do poduchy napiszę coś weselszego, bo uprzedni wpis był – jak to określiła – smutny.
Kawałów nie wymyślam, a jak ktoś chce się pośmiać, to stron z wicami jest… multum. Pogrzebałem w pamięci i przypomniałem sytuację sprzed chyba około 3 lat, gdy ja naprawdę uśmiałem się w pracy. Obecny komendant nadinsp. Józef Gdański poinformował, że stracił do mnie zaufanie i planuje rozwiązać łączącą nas umowę o pracę w trybie ustawowym. Łaskawy pan! I nie jest mi do śmiechu.
Poprzedni Komendant Wojewódzki Policji w Olsztynie insp. Sławomir Mierzwa, nie był taki… dyplomata. Któregoś dnia, gdy nie było naczelnika, usłyszałem przez otwarte drzwi – a starałem się, by były zawsze otwarte – jak sekretarka odbiera telefon i rozmawia z komendantem. Sekretarka informuje komendanta, że naczelnika nie ma, że naczelnika zastępuje kierownik Stanisław Olsztyn.
Połączyć? … Już łączę!
Dzwoni telefon na moim biurku. Podnoszę słuchawkę i nawet nie zdążyłem ust otworzyć, gdy usłyszałem ryk:
Ku***! Co wy tam w tym pierdolo*** zaopatrzeniu robicie?! Ja wszystkich was, ku*** pozwalniam!
I nastąpiła cisza. Autentycznie… zbaraniałem słysząc tak chamski tekst! Ciszę przerwał mój spontaniczny śmiech. Pośmiałem się i powiedziałem:
Tak jest panie komendancie! Czujemy się zwolnieni!
Komendant chyba był zaskoczony moją reakcją, ponieważ dopiero po kilku sekundach usłyszałem w słuchawce zmieniony, w miarę spokojny głos szefa. Przedstawił problem z jakim do mnie zadzwonił. Komenda Główna Policji naciskała, na jak najszybsze wydanie z magazynu nowego wzoru umundurowania. Mieliśmy z tym autentyczny problem, ale konkluzja rozmowy była taka, że komendant dał czas do piątku, bo jak nie, to oczywiście wszystkich nas wypierd*** z pracy.
Ja odpowiedziałem, jak najbardziej poważnie: Postaramy się, ale nie obiecuję, że do piątku to się uda!
Ja wszystkich was…!
I co? Taki komendant miał mnie później wybrać na swojego zastępcę? Kupa śmiechu… kolesie się nie śmieją!
Jestem podekscytowana! Czuję się chcąc nie chcąc uczestnikiem tej wyprawy, a jednocześnie jest mi smutno… Z całego serca życzę Panu, wszystkim by walka okazała się skuteczna w jakimkolwiek stopniu!
Sprawa nie dotyczy mnie bezpośrednio, ale mnie dotyka!
Życzę wszystkim i sobie również oczu szeroko otwartych i odwagi by nie odwracać wzroku w tym i każdym innym przypadku!
Dziękuję! Serdecznie zpraszam do podróży… jedyny bilet jaki jest potrzebny by być razem ze mną to klik na adres kuprawdzie.pl
Zaraz pojawią się głosy, że robię to bo mam niespełnione ambicje a ja robię to by … ŻYĆ!
Haaaahaaa to lepsze niż niejeden żart 🙂 choć biorąc pod uwage ogólny “tragizm” sytuacji może nie należy się śmiać? ….. eeeeee tam to było wesołe 🙂
Dziękuję! Jak jest śmieszne… to się śmiej! Śmiech to zdrowie. Mi też humor się poprawił jak to sobie przypomniałem 🙂