Czerwone oblicza olsztyńskich urzędników
Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu bezpośrednio podległy Gminie Olsztyn i jej włodarzowi, wniósł pozew przeciwko Władysławowi Kałudzińskiemu i Wojciechowi Kozioł, o zapłatę 1 200 złotych za to, że przez nich musiał czyścić Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej.
Zarządca Jerzy Roman i jego pryncypał Piotr Grzymowicz, wykazują zadziwiającą gorliwość w odnawianiu, za obywatelskie pieniądze (w 2010 r. – 100 000 zł.), dbaniu i nieustannym pielęgnowaniu sowieckiego ścierwa.
Jerzy Roman przed kilku laty wsławił się karaniem kierowców autobusów MPK za jeżdżenie w czapeczkach. Motywował to tym, że gdyby na to pozwolił, to kierowcy by jeździli w kożuchach i hełmach strażackich.
Taki to z niego był skrupulant, a teraz jest gorliwiec w propagowaniu w wolnej Polsce zakazanego prawem sowieckiego totalitaryzmu. Istny homosovieticus intelektu. Ale co tam dla nich prawo, gdy mają po swojej stronie – jak powiedział Bronisław Komorowski – rozgrzane sądy?!
Piotr Grzymowicz i Jerzy Roman, tak jak i Prokuratura, są chyba ślepi, że nie widzą zakazanego prawem, totalitarnego symbolu zainstalowanego w Polsce przed sześćdziesięcioma laty.
Zresztą, cały pomnik jest symbolem zakazanym, bo widnieje na nim sylwetka czerwonoarmiejca i sceny sławiące zbrodniczą Armię Czerwoną.
Uwypuklając zgodnie z prawdą zaledwie jeden komunistyczny element totalitarny, koledzy wykonali dobrą robotę.
Teraz sierp i młot są bardzo dobrze widoczne! To co jest na pomniku, jest zgodne z prawdą historyczną!
Tak przecież chcą też opisać tą statuę obrońcy sowietyzmu, między nimi i Piotr Grzymowicz. To Jerzy Roman i Piotr Grzymowicz narazili budżet miasta na zbędny wydatek i to oni personalnie powinni ponieść tego skutek. Tym bardziej, że Prokuratura uznała, iż:
…nie wyczerpuje znamion czynu zabronionego wykonanie na pomniku rysunku czy napisu, jeżeli nie spowodowało to naruszenia materii lub niezdatności rzeczy do użytku…
Zdaniem śledczych czerwoną farbę da się łatwo usunąć. Dlatego nie zakwalifikowali tego czynu jako przestępstwo, a jedynie jako wykroczenie.
Dalsze ciągnięcie tej sprawy można tłumaczyć tylko złośliwym działaniem obecnych organów względem obywateli.
Widocznie jest to wynikiem skażenia sowieckiego i lojalności/podległości, chyba nie „naszych” władz, wobec totalitarnego sowietyzmu. Który raz spostrzegam, że spoza zgniłozielonego ratusza wyziera czerwony?
P.S. Termin rozprawy: 23 marca 2018 roku, o godz. 08.30, sala 317, Sąd Rejonowy w Olsztynie, I Wydział Cywilny.
Pan Władysław Kałudziński od młodości działacz młodzieżowy i partyjny, obecnie przechrzcił się w działacza solidarnościowego, antykomunistę i przykładnego katolika. A ile wycierpiał od wyzwolicieli z A. Cz. że nie mógł nawet patrzeć na pomnik poległych, zmuszają się do jego zbezczeszczenia oblewając farbą.
No to wykazał się swoim “bohaterstwem”. I zapomina, że członków Solidarności było ok, 10 mln, większość z nich wspierała materialnie i finansowo osoby internowane w miejscach odosobnienia, sanatoriach i domach wypoczynkowych.
Wielu z czołowych przedstawicieli władz wprost w luksusach. (Arłamów, Gołdap i kilka ośrodków wczasowych nad morzem).
A dziś policja również leje zarówno awanturników jak i osoby protestujące pokojowo. I tak rosną nowe szeregi przyszłych kombatantów !!!
Dziękuję! No cóż… rzadko którego kombatanta życiorys jest… jednoznaczny! 😉