Wołyń – to film prawdziwy i krwisty! Brawo Smarzowski!
Na film Wołyń czekałem z niecierpliwością i pewnością, że Wojciech Smarzowski znów zrobi film prawdziwy. I wcale nie chodziło mi o prawdę historyczną, a o prawdę ekranu.
Po wizycie w kinie mogę już na wstępie tego wpisu stwierdzić, że obejrzałem film prawdziwy i krwisty.
I wcale nie chodzi tylko o ilość przelewanej krwi na ekranie. Krwisty także dlatego, iż na filmie Wołyń widz się nie nudzi i jest “mordowany” emocjami od pierwszych kadrów.
Ile było tych emocji? To one sprawiły, że film obejrzałem w październiku, a piszę o nim w grudniu.
Moim zdaniem, normalny Polak czy Ukrainiec, nie może wyjść z kina i powiedzieć: no cóż… było, minęło… to tylko filmowa historia, a teraz będziemy żyć wspólnie, w zgodzie, jak bratnie narody.
Film zmusza do refleksji każdego, kto ma ludzkie odruchy.
Tylko ten, kto ponad swoje jestestwo, pochodzenie, stawia polityczną poprawność, może przejść do rzeczywistości, bez przemyślenia swojej postawy, wobec historii współżycia polsko-ukraińskiego na Wołyniu.
Moją refleksję – w tym temacie – przekazałem Wam, przy okazji recenzji książki Krzesimira Dębskiego. Dlatego teraz napiszę tylko jedno zdanie:
Nadal nic nie jest w porządku!
Co do oceny filmu, to będę chyba nieobiektywny i nieoryginalny. Lubię warsztat i wrażliwość Wojciecha Smarzowskiego od Wesela.
Byłem ciut zawiedziony Drogówką, ale Wołyń nie zawiódł moich oczekiwań.
Żeby nie było tak zupełnie słodko, to napiszę, że jestem ciut zawiedziony… zaskoczony… ostatnimi kadrami.
W końcowej scenie filmu jest więcej Forda czy Wajdy, niż Smarzowskiego.
Poza tym, film Wołyń jest takim filmem, który z chęcią obejrzę jeszcze niejeden raz.
Dobry scenariusz, dobra reżyseria, wspaniałe zdjęcia, dobre efekty specjalne i bardzo dobra – jak to u Smarzowskiego – gra aktorów.
No i te emocje!
Jest w tym filmie mnóstwo scen, które wyciskają łzy z oczu wrażliwego człowieka.
Jednak ja bez chwili wahania za scenę, która mnie najbardziej wzruszyła, wybieram… bratobójstwo.
W momencie, gdy brat brata – Ukrainiec Ukraińca – rąbie siekierą… miałem mokre oczy.
Na tym zakończę swoje refleksje. Większość z Was, pewnie już widziała ten film, dlatego proszę o komentarze tu i teraz. A tym, którzy jeszcze nie byli w kinie, szczerze polecam film Wołyń. To film prawdziwy, krwisty i zmuszający do osobistych refleksji.
Ku Prawdzie: Dziękuję! Fakt… lepszego filmu o rzezi wołyńskiej i ja nie widziałem! A jakiś inny był? 😉
Ku Prawdzie: Dziękuję! Smoleńsk to DOBRY film… jako przykład na wspaniałą klapę 😆 Polecam mój wpis Krauzowska żenada!
Ku Prawdzie: Dziękuję! Napiszę więcej: Smoleńsk to sama propaganda a nie sztuka filmowa. Wołyń to zero propagandy i maksimum obiektywizmu w filmowym spojrzeniu na stosunki polsko-ukraińskie na Wołyniu, przed i w czasie II WŚ! 😎
Ku Prawdzie: Dziękuję! To był swoisty paradoks, że Polacy szukali ochrony u agresora z września 1939 roku 👿
Ku Prawdzie: Dziękuję! Zrobiło mi się przykro, jak przeczytałem Twój komentarz. Jesteś idealnym przykładem na człowieka zmanipulowanego – niewolnika! Boisz się nawet pomyśleć samodzielnie, ocenić, czy film jest prawdziwy czy fałszywy! To jest zwycięstwo… polityków 🙁